O tym, co duchownemu daje sportowa pasja i jak zapamiętał swój debiut w Górskim Biegu Frassatiego opowiada Mistrz Polski Duchowieństwa w Biegach Górskich ks. Tomasz Szady.
26 września w Międzybrodziu Bialskim, w ramach organizowanego przez "Gościa Niedzielnego" i "Radio eM" Górskiego Biegu Frassatiego, rozegrane zostały I Mistrzostwa Polski Duchowieństwa w Biegach Górskich. Na starcie, wśród 243 biegaczy, stanęło 9 księży i zakonników z różnych diecezji i prowincji zakonnych. I choć ta liczba może nie wydawać się imponująca, to już wyniki, jakie osiągnęli duchowni robią duże wrażenie. Tytuł mistrzowski wywalczył ks. Tomasz Szady z Tomaszowa Lubelskiego. Półmaratońską trasę z 1100 m. sumy podbiegów pokonał w 1 godzinę, 57 minut i 55 sekund, zajmując równocześnie 21 miejsce OPEN w bardzo mocnej stawce zawodników. Wicemistrzem Polski Duchowieństwa został ks. Michał Kozak z Sanoka (2:00,38), a trzeci stopień podium wywalczył ks. Marcin Hodana z Krakowa (2:08,23).
Zapytaliśmy najszybszego "górala" wśród księży o wrażenia z trasy i o to, jakie znaczenie ma sport w jego życiu kapłańskim.
- Cieszę się zawsze, gdy są Mistrzostwa Polski Duchowieństwa w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, bo to okazja, by się spotkać i poprzez pasje nawiązać nowe znajomości - mówi ks. Tomasz, który w Międzybrodziu zaliczył swój debiut w bieganiu po górach. - Brałem już udział w MP duchowieństwa w piłkę nożną halową, w tenisa stołowego i w siatkówkę. Ucieszyłem się zorganizowano MP w Biegach Górskich ze szczególnym patronem Pier Giorgio Frassatiego, którego beatyfikował Św Jan Paweł II w 1990 roku. Lubię biegać [ks. Tomasz jest też aktualnym mistrzem Polski duchowieństwa w maratonie ulicznym - RED.], ale z obawą i drżeniem jechałem na bieg górski, gdyż to był mój debiut w biegach górskich. Owszem chodziłem po górach, nieraz zbiegałem parę metrów ale nigdy nie biegłem półmaratonu górskiego. Założenie miałem takie, że albo to pokocham albo będzie to pierwszy i ostatni bieg górski. Do 12 km jeszcze byłem za tą drugą wersją - deszcz, wysokie podbiegi, zmęczenie, ślisko, ostre kamienie itd. Koło 14-15 km zrobił się luz w mięśniach, już wiedziałem ze dobiegnę do końca, obudziła się nadzieja ze to super przygoda, próbować swoich sił, których jest tak wiele, ale trzeba cierpliwie pracować do mety - wspomina start w Biegu Frassatiego.
- Na trasę ruszyłem dość mocno, trzymałem się ekipy prowadzącej. Nie przypuszczałem, że będą tak strome podbiegi, że trzeba będzie iść, bo wbiec się nie da. Moją słabą stroną było nieudolne zbieganie, w tym elemencie dużo pracy jest przede mną. Sporo biegaczy z góry mnie wymijało na zbiegach, później pod górę to musiałem nadrabiać. Nie widziałem jak biegną inni księża [start duchowieństwa był wspólny z elitą biegu - RED.], dopiero na mecie się okazało, że udało mi się wyprzedzić wieloletniego, świetnego biegacza górskiego ks. Michała Kozaka o niespełna dwie minuty. Ucieszyłem się jak dziecko. Tak - pokochałem biegi górskie - mówi zdecydowanie ks. Tomasz.
Jakie sport ma dla niego znaczenie w codziennym życiu kapłańskim?
- Wiele zawdzięczam rywalizacji sportowej. Przede wszystkim hartuje ciało, gdy ono jest sprawniejsze to może uczynić więcej dobra dla innych. Poprzez sport udaje mi się nawiązywać kontakt z dziećmi i młodzieżą, którzy lubią być w ruchu i się rozwijać. Bieganie daje mi możliwość, by przemyśleć wiele spraw i planować Boże projekty. Bardzo lubię, gdy biegam, modlić się modlitwą różańcową. Dlatego nigdy nie uważam czasu biegania za czas stracony. Sport daje mi też to, że jestem bardziej cierpliwy względem innych, ale też to, że ciągle od mojej młodzieży wymagam, by szli w górę, do Boga, pokonywali słabości i zniechęcenie, bo mam świadomość, że można być lepszym i szybszym Bożym człowiekiem - podkreśla.
W tegorocznej edycji Górskiego Biegu Frassatiego wzięło udział 243 biegaczy z całej Polski, Słowacji i Włoch. Big przeprowadzono zgodnie z obowiązującym reżimem sanitarnym, jednak pomimo tego udało się zachować unikalną atmosferę imprezy - ponad 80 wolontariuszy nie tylko obsługiwało strefę startu, mety i punkty regeneracyjne, ale też żywiołowo, pomimo ulewy, dopingowało zawodników na trasie, na dwóch punktach regeneracyjnych przygrywały zespoły muzyczne, a na mecie, nad brzegiem jeziora, czekał na finiszerów unikalny medal i ciepły posiłek.
Głównym partnerem biegu był Tauron - Polska Energia, a partnerami instytucjonalnymi Gmina Czernichów i GOKiS Czernichów.
wt