Co najmniej 367 pożarów wybuchło w różnych rejonach północnej części Kalifornii zmuszając dziesiątki tysięcy mieszkańców do opuszczenia domów i panicznej ucieczki przed płomieniami. Wiele pożarów zaczęło się od uderzeń piorunów.
W ciągu 72 godzin zarejestrowano prawie 11 tys. wyładowań atmosferycznych podczas gwałtownych burz, ocenianych jako najgroźniejsze od dekady. Z pożarów, które wznieciły 23 zajęły znaczne obszary i zagroziły gęsto zaludnionym rejonom.
Jak informuje agencja Associated Press powietrze nad San Francisco pełne jest dymu a miasto otoczone jest pożarami od północy, wschodu i południa.
Szczególnie zagrożone jest Vacaville, miasto liczące ok 100 tys. mieszkańców, położone między San Francisco i stolicą stanu - Sacramento. Mieszkańcom wydano w środku nocy polecenie natychmiastowej ewakuacji po tym jak żywioł pochłonął kilkadziesiąt domów mieszkalnych.
Ewakuowano też większość personelu znajdującej się nieopodal wojskowej bazy lotniczej Travis.
Płomienie na krótko zablokowały autostradę międzystanową nr 80 pełną samochodów uciekających ze stref ognia ludzi.
Walkę z żywiołem prowadzą w skrajnie trudnych warunkach strażacy. Nie obyło się bez ofiar. W środkowej Kalifornii, w hrabstwie Fresno, roztrzaskał się helikopter gaśniczy, pilot poniósł śmierć.
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom oświadczył, że "wszystko spowodowała ta niezwykła pogoda, której doświadczamy a zwłaszcza uderzenia piorunów".
Tegoroczne lato jest w Kalifornii wyjątkowo gorące, temperatury na południu stanu sięgają 48 st. C, a w słynnej Dolinie Śmierci na pustyni Mojave nawet ponad 50 st. C.
Pustynny, suchy klimat w połączeniu z wysoką temperaturą i silnym wiatrem powodują, że wysuszona roślinność zajmuje się błyskawicznie od pierwszej iskry. (PAP)
jm/