To nie był bezmyślny zabójca i niszczyciel. Z dużym prawdopodobieństwem można sądzić, że kradł owce, aby złożyć je w ofierze. Tak właśnie postępuje fałszywy Mesjasz – czyni żertwę z życia zagrabionych owiec, podczas gdy prawdziwy – za życie owiec wydaje samego siebie.
04.05.2020 15:36 GOSC.PL
Za nami Niedziela Dobrego Pasterza. Wciąż pracuje we mnie jednak przewidziany na ten dzień tekst Ewangelii, a dokładniej – metafora złodzieja, który wdziera się do owczarni tylko po to, żeby – jak podaje Biblia Tysiąclecia – kraść, zabijać i niszczyć (por. J 10, 10). Pozornie wydaje się więc, że to okrutny szkodnik, który znajduje satysfakcję w prymitywnym czynieniu zła. Pytanie jednak, czy rzeczywiście w taki sposób chciał przedstawić go w swej przypowieści o dobrym pasterzu Jezus. Otóż okazuje się, że niekoniecznie. W oryginale greckim tego fragmentu Ewangelii pojawia się słowo thysē, tłumaczone zazwyczaj jako: zabijać. W rzeczywistości wskazuje ono również na zamiar zarżnięcia owcy w celu złożenia jej w ofierze. Może więc Jezusowi nie chodziło wcale o zbudowanie obrazu pospolitego przestępcy jako opozycji do dobrego pasterza, ale o metaforę kogoś, kto włamuje się do owczarni i pozostawiając po sobie zniszczenie, kradnie owce, aby następnie uczynić z nich rytualny dar? Tylko dla kogo?
Fałszywy Mesjasz chce przewodzić. Rola owcy podążającej za pasterzem zdecydowanie mu nie wystarcza. Niezależnie od tego, jak blisko jest pasterza, i jak wiele owiec ma za sobą, pragnie raczej nadawać stadu własny kierunek. Chciałby też być bramą – przepuszczać przez siebie owce, decydować która i na jakich zasadach może wejść i wyjść z owczarni, sprawować rząd dusz. Żadna owca nie posłucha jednak jego głosu i nie podąży za nim – chyba, że nie zna wystarczająco dobrze pasterza i pomyli nawoływanie zwodziciela z głosem Mesjasza; że da się zwieść.
Czy jednak można złożyć Bogu ofiarę ze skradzionej Mu owcy? Z jej życia, uczuć, pragnień i modlitw, które pierwotnie kierowała do Niego? Chyba tylko wtedy, gdy prawdziwym celem tej ofiary nie jest Bóg, ale ten, który ją składa – jego potrzeby, żądze, namiętności jego serca. Większość współczesnych fałszywych Mesjaszy pod szatą gorliwości o Bożą chwałę ukrywa uwielbienie dla samych siebie. Dlatego nie przez bramę, ale inną droga dostają się do owczarni. Fałszywy Mesjasz ma swe sposoby przynęcania owiec, docierania do ich serc chwytliwą narracją o czasach apokalipsy i drogach wybawienia, które on właśnie zna najlepiej.
Oszukana owca wcale nie musi być głupia, a fałszywy Mesjasz – dogłębnie zepsuty. Gdy w sercu owcy dojrzewa lęk, gdy stado wydaje się być w rozproszeniu, a głos pasterza nie dociera do niej wystarczająco wyraźnie, o pomyłkę nietrudno. Łatwo wówczas za dobrą monetę wziąć słowa, które dają szybkie, proste odpowiedzi, wyraźnie wskazują sprzymierzeńców i wykluczają wrogów, definiują zagrożenie i radzą, jak się przed nim bronić. Słowa uwodzą, brzmią przekonująco, a do tego fałszywy Mesjasz sam w nie wierzy – podobnie jak w swą misję zbawienia owiec. Nie bądźmy naiwni – on wcale nie musi być wilkiem w owczej skórze. Czasami to po prostu owca o chorym sercu.
Obecny czas sprzyja fałszywym mesjaszom. Ich głosy rozbrzmiewają na wiele sposobów w przestrzeni medialnej – oceniają, osądzają, diagnozują, potępiają. Chętnie składają ofiary, gorliwie kładąc na ołtarzu poświęcenia – zamiast swego życia – ciepłe jeszcze życie owiec. Współczesna ofiara nie musi być krwawa. Czasami to kwestia poglądów, opinii, osądów i emocji owiec pozyskanych dla siebie i użytych przeciwko innym – często przeciw owczarni. Zanim więc wysłuchamy kolejnych opowieści o Kościele prowadzonym na zagładę, zanim uwierzymy narracjom o błądzących pasterzach i wyrzucimy z siebie słowa oburzenia, potępienia, czy pogardy, zastanówmy się choć przez chwilę, gdzie jesteśmy, co mówimy, komu ufamy i w co wierzymy. Bo może się nagle okazać, że naszą podszytą lękiem gorliwość, ktoś właśnie składa na ołtarzu własnej chwały, próżności, czy medialnego sukcesu, a my sami znajdujemy się już poza owczarnią. Pamiętajmy, że prawdziwy Mesjasz nie szuka siebie, ale swoje życie wydaje za owce. Tak postępują również ci, którzy do Niego należą.
Aleksander Bańka