Nie w Koloseum, jak zazwyczaj, lecz na pustym placu św. Piotra w Watykanie papież Franciszek przewodniczył w wielkopiątkowy wieczór nabożeństwu Drogi Krzyżowej. Rozważania przygotowało duszpasterstwo więzienne z Zakładu Karnego „Due Palazzi” w Padwie.
Rozważając stację trzynastą („Jezus zdjęty z krzyża”) zakonnik-wolontariusz, przychodzący do więzienia od 60 lat, przyznał, że więźniowie zawsze byli jego nauczycielami. Dzięki nim zrozumiał, że mógłby być na ich miejscu, gdyby jego życie potoczyło się w innym kierunku. „My, chrześcijanie, często popadamy w ułudę i czujemy się lepszymi od innych, jakby możliwość zajmowania się ubogimi pozwalała nam stawać się sędziami innych, skazując ich tyle razy, ile chcemy, bez jakiejkolwiek apelacji” - ubolewał zakonnik. Jego zdaniem „w więzieniu nadal grzebie się ludzi żywcem: są to historie życia, których nikt już nie chce”. „Chrystus powtarza mi za każdym razem: «No dalej, nie przestawaj. Weź ich ponownie w ramiona». Nie mogę Go nie słuchać: nawet w najgorszym człowieku zawsze jest On, niezależnie od tego, jak bardzo pamięć o nim okryta jest błotem” - przekonywał wolontariusz.
Rozważania do ostatniej, czternastej stacji („Jezus złożony do grobu”) napisał oficer policji penitencjarnej. Podkreślił, że więzienie przemienia: dobry człowiek może stać się sadystą, a podły - stać się lepszym. Celem jego pracy jest „dać kolejną szansę tym, którzy opowiedzieli się po stronie zła”. Wymaga to z jego strony humanizmu, rozwijania ludzkich relacji, przekładających się na „gesty, wrażliwość i słowa, które mogą coś zmienić, nawet jeśli są wypowiedziane po cichu”. „Moim małym pragnieniem jest bycie wzorcem dla tych, których spotykam za kratami. Staram się jak najlepiej bronić nadziei ludzi, którzy dali za wygraną, przestraszeni myślą, że kiedy pewnego dnia wyjdą, grozi im ponowne odrzucenie przez społeczeństwo. W więzieniu przypominam im, że z Bogiem ostatnie słowo nie będzie nigdy należało do żadnego grzechu” - napisał oficer.
Na zakończenie Drogi Krzyżowej papież udzielił błogosławieństwa.