Troje uczniów biegnie na spotkanie Zmartwychwstałego: Maria Magdalena, Piotr i Jan, uczeń umiłowany.
1. Każda z tych trzech osób ma za sobą swoją historię bliskości z Jezusem. Historię, która wydawała się skończona… a jednak ma swój ciąg dalszy. Popatrzmy najpierw na Marię. Szła do grobu wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno. Szuka utraconej Miłości swego życia, wychodząc z ciemności nocy. We wszystkich pismach św. Jana pojawia się motyw kontrastu ciemności i światła. Można więc to wyjście z nocy czytać metaforycznie. Maria była kobietą, którą Jezus uwolnił spod władzy ciemności. W niedzielę o poranku jej serce jest pogrążone jeszcze w mroku Wielkiego Piątku. Ona stała wiernie pod krzyżem, widziała Jego konanie i śmierć. Teraz widzi kamień odsunięty od grobu. Ten sam kamień, który zamykał grób Jej ukochanego Nauczyciela. Kamień, który spoczął też na jej sercu. Światło nadziei z trudem przebija się przez mrok rozpaczy. „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” – to wołanie odsłania stan ducha Magdaleny. Myśli, że Jezus jest gdzieś położony, czyli martwy. Prawda o zmartwychwstaniu nie dociera jeszcze do niej. Tak bywa i z naszą wiarą. Idziemy w ciemności w stronę światła, ale wszystko tłumaczymy sobie po ludzku, nawet pusty grób. Nadzieja z trudem toruje sobie drogę przez serca dotknięte traumą śmierci, choroby, jakiejś bolesnej straty. Nadzieja potrzebuje czasu, ale przyszłość należy do niej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz