Oliwki miażdżono kamiennym kołem. W tłoczni Gat Szemanim krew Mesjasza wsiąkała w spieczoną słońcem ziemię.
05.04.2020 11:55 GOSC.PL
Oliwki miażdżono wielkim kamiennym kołem, a następnie wrzucano do koszy. Te stawiano jeden na drugim. Tak odbywało się pierwsze tłoczenie. Ta najlepsza, najcenniejsza oliwa trafiała do Świątyni. Kosze przygniatano wielkimi kamiennymi blokami i w ten sposób tłoczono oliwę po raz drugi (przeznaczano ją do celów spożywczych) i trzeci (trafiała do lampek oliwnych).
Jezus wszedł z uczniami do „Gat Szemanim”, czyli dosłownie „tłoczni oliwek”. Wszedł w ucisk.
„Największą tragedią niewoli w Egipcie było to, że Izrael przyzwyczaił się do tego” – od lat słowa jednego z cadyków nie dają mi spokoju. Do ilu moich zniewoleń zdążyłem się przyzwyczaić? Ile z nich boleśnie obnażył czas kwarantanny?
Biblia opisuje Egipt słowem Micraim, czyli „ucisk”. Bóg zdradził Mojżeszowi plan wyjścia z „ziemi ucisku”. Jezus − nowy Mojżesz wyprowadza nas z ziemi ucisku przez to, że sam… wchodzi w ucisk. Wchodzi do tłoczni.
„Oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się”. Odległość rzutu kamieniem. Skąd ja znam to określenie?
„Potem sięgnął Dawid do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wypuścił go z procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole i Filistyn upadł twarzą na ziemię” (1 Sm 17,49).
Czy nie tę perspektywę miał na myśli Łukasz, pisząc o Jezusie, który tuż przed męką pocił się krwią? To było miejsce walki, ogród pokonania giganta.
W tłoczni Gat Szemanim krew Mesjasza wsiąkała w spieczoną słońcem ziemię.
Wchodzimy w Wielki Tydzień, w którym odkrywamy, za jaką cenę zostaliśmy uratowani. Syn Boży został zmiażdżony. Dostał to, na co zasłużyliśmy, abyśmy my mogli dostać to, na co On zasłużył.
Marcin Jakimowicz