W sprawie koronawirusa wielki dzwon zaczął bić. Z rozwiązywaniem codziennych problemów jest gorzej.
09.03.2020 15:52 GOSC.PL
Córka znajomych trafiła do lekarza z kaszlem i gorączką. Niecałe dwa tygodnie wcześniej rodzice byli z nią we Włoszech, więc lekarze natychmiast zainteresowali się tym przypadkiem. Zrobiono konieczne badania, a dziewczynka spędziła parę dni w szpitalu. Kiedy się okazało, że to nie koronawirus, została wypisana, choć kwalifikowała się do hospitalizacji. Niedługo potem wróciła, już z powikłaniami. Leczenie zwyczajnej choroby wyglądało zwyczajnie – byle kroplówki trzeba się było doprosić.
Przyjęło się mówić, że Polska jest państwem teoretycznym, albo państwem z kartonu. Często okazuje się, że to raczej państwo wielkiego dzwonu. W wyjątkowej sytuacji potrafi zadziałać zupełnie sprawnie. Gorzej jest na co dzień. Kiedy zaskoczy nas wichura i dochodzi do tragedii, udaje się uruchomić rezerwowe siły w odpowiednich służbach, znajdują się dodatkowe pieniądze na odszkodowania, a po wszystkim rusza budowa systemu wczesnego ostrzegania. Kiedy pęka rura oczyszczalni ścieków, państwo organizuje robiącą wrażenie akcję ratunkową, bez oglądania się na infantylnie zachowujący się samorząd. Kiedy wylewa rzeka, również mamy wielką mobilizację. Jednak ile powodzi musiało się zdarzyć, zanim ktoś wpadł na to, że potrzeba spójnego systemu gospodarowania wodą w całym kraju, zamiast chaosu, w którym każda gmina stawia wały jak popadnie?
Wyjątkowe sytuacje to nie tylko kryzysy, ale i kampanie. Znowu przykład medyczny. Znajomy, człowiek po pięćdziesiątce, był wysyłany przez lekarzy na badania dotyczące jednego z nowotworów, o którym dość często mówi się w mediach. Wprawdzie z powodów wyraźnie widocznych w karcie nijak nie należał do grupy podwyższonego ryzyka, ale diagnostykę zalecano mu regularnie. Gorzej było, kiedy próbował zrobić coś z dziwnym bólem brzucha. Lekarze go odsyłali, aż w końcu pacjent trafił na stół operacyjny w stanie zagrożenia życia. Przyczyną było, jak się okazało, zapalenie wyrostka. A w sprawie tej choroby nikt nie robi kampanii medialnych.
W sprawie koronawirusa wielki dzwon zaczął bić. Wygląda więc na to, że państwo będzie dobrze przygotowane na zagrożenie. Tylko czy będzie pamiętać, że zaraza z Chin nie jest jedynym problemem, z jakim musi sobie radzić?
Jakub Jałowiczor