Trudno znaleźć jakieś dowody na działalność fundamentalistycznych chrześcijańskich komórek terrorystycznych.
08.12.2019 13:10 GOSC.PL
Twórcy „Młodego Ahmeda”, bracia Dardenne, wykazali sporo odwagi biorąc na warsztat temat terroryzmu islamskiego. W dobie wszechobecnej poprawności politycznej łatwo napytać sobie biedy i otrzymać łatkę islamofoba.
Polska premiera miała miejsce niedługo po zamachu na London Bridge w Wielkiej Brytanii. Terrorysta w więzieniu wnioskował o udział w programie deradykalizacji, a po zwolnieniu brał nawet udział programie resocjalizacji więźniów. Podobny wątek przewija się w filmie, którego bohater trafia do jednego z ośrodków służących resocjalizacji młodzieży.
Z tym, że filmowy bohater jest młodszy, liczy sobie 13 lat. Zbieżny jest też wątek przebiegu procesu, który ma zintegrować bohaterów ze społeczeństwem, a który z różnych przyczyn nie spełnia swojej roli.
To co najważniejsze rozgrywa się w ośrodkach resocjalizacji, gdzie ostatecznie wylądował młody Ahmed. Najciekawszy w filmie jest proces i metody jakimi grono strażników, a raczej wychowawców usiłuje wykorzenić wpojone przez imama nauki. Czy rzeczywiście uprawianie sportu, karmienie królików i krów na farmie, bo jak wynika z filmu na tym polega przede wszystkim resocjalizacja, mają szansę zmienić jego postrzeganie świata. Ani jednego słowa na temat wiary chłopca, który znajduje się w wieku podatnym na wpływy. Czy nie trzeba czegoś więcej, czego niestety nie znajduje w zeświecczonym społeczeństwie.
Film z pewnością warto obejrzeć, chociaż bracia Dardenne ułatwili sobie zadanie oferując widzowi enigmatyczne zakończenie. Po premierze Jean-Pierre Dardenne powiedział, że „fanatyzm religijny nie jest obecny wyłącznie w islamie, ale także w religii żydowskiej i chrześcijańskiej”. Trudno jednak znaleźć jakieś dowody na działalność fundamentalistycznych chrześcijańskich komórek terrorystycznych, które powołują się na Ewangelię i mordują muzułmanów na ulicach. Strach przed krytyką sprawia, że twórcy filmów na podobny temat czują się zobowiązani do uogólnień nie mających związku z rzeczywistością.
Edward Kabiesz