Izraelskie lotnictwo przeprowadziło we wtorek naloty na kilka obiektów Hamasu w Strefie Gazy. Była to odpowiedź na wystrzelenie z palestyńskiego terytorium dwóch rakiet w kierunku Izraela. Nie ma doniesień o zniszczeniach bądź ofiarach.
We wtorek wieczorem izraelska armia poinformowała, że ze Strefy Gazy wystrzelone zostały dwie rakiety, z których jedna została przechwcona przez system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła.
W odpowiedzi Izrael przeprowadził naloty, które miały miejsce tuż po tym, jak izraelski premier Benjamin Netanjahu zagroził, że "energicznie zareaguje na każdy atak". Celem nalotów były składy amunicji, należące do Hamasu.
"Jeśli ktoś w Strefie Gazy myśli, że może podnieść głowę po operacji Czarny Pas, to jest w dużym błędzie" - oświadczył Netanjahu odnosząc się dwudniowych intensywnych walk między siłami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami, które miały miejsce dwa tygodnie temu.
Jak pisze agencja AP atak rakietowy z palestyńskiej enklawy był drugim takim incydentem w tym tygodniu i poważnie zachwiał zawieszeniem broni, które zakończyło walki przed dwoma tygodniami. Zostało ono wynegocjowane przy aktywnym udziale specjalnego wysłannika ONZ ds. Bliskiego Wschodu Nikołaja Mładenowa i przedstawicieli dyplomacji egipskiej, mającej dobre kontakty w Strefie Gazy, w tym - z przywódcami Hamasu.
Wcześniej izraelskie siły zabiły w precyzyjnym ataku lotniczym w Strefie Gazy jednego z czołowych dowódców Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu Bahu Abu Al-Attę, który koordynował ataki rakietowe na Izrael. Spotkało się to z natychmiastową odpowiedzią palestyńskich bojowników, którzy wystrzelili w kierunku Izraela serię rakiet. Izrael przeprowadził w odpowiedzi dziesiątki nalotów, zabijając co najmniej 34 Palestyńczyków; co najmniej 60 osób zostało rannych.