Łatwiej nam złapać młodzież na doznania, zachęcić atmosferą zbiorowego entuzjazmu. Ale badania wskazują, że to działa jak plaster. Potem zaczyna się codzienność.
Może problem leży w tym, że nawet mocne przeżycie niewiele zmienia w szarej, nieraz bardzo pogmatwanej codzienności: w domu, w szkole, w relacjach?
Wiemy z badań, że 72 proc. młodzieży deklaruje, iż nie doświadcza pomocy Boga w rozwiązywaniu codziennych problemów. Wiara jawi się młodym jako coś odseparowanego od życia. W dodatku religia jest dla nich raczej tematem peryferyjnym. W naszym przekazie musimy szukać takiego kierunku, który pomoże młodym dostrzec, że wiara jest powiązana z życiem. Oni patrzą tak: mam konkretny problem – mama choruje, jestem zakochany, idę na studia. Jak Bóg czy Kościół może pomóc mi go rozwiązać?
Z badań wynika na przykład, że ponad 80 proc. młodych zadeklarowało, iż nigdy nie korzystało z pomocy księdza. Przegrywamy? Mamy być bardziej otwarci?
Ludzie czasem nie mają śmiałości, czasem postrzegają księdza jako kogoś niedostępnego, odseparowanego od życiowych problemów, a czasem stoją za tym negatywne doświadczenia Kościoła. Dobrze, jeśli wykorzystując narzędzia, którymi dysponujemy, pokażemy, że tych ludzi rozumiemy. Według badanych najbardziej pożądane cechy osobowe i zachowania o charakterze religijnym kapłana to: przewodnik duchowy (prawie 70 proc.), głęboko wierzący (60,3 proc.), żyjący według zasad, które głosi (59,6 proc.). Jeśli chodzi o naturalne cechy osobowe, młodzi wymieniają na pierwszych miejscach: tolerancyjny (73,4 proc.), przystępny (72,7), mający poczucie humoru (72,6), szanujący ludzi (71,2 proc.).
Z kolei najmniej istotne cechy to: esteta (19,6 proc.) i łagodny (29,9). Natomiast największymi potencjalnymi wadami kapłanów – według młodych – są: złe spowiadanie (85 proc.) i materializm (91,8 proc.). Wróćmy jednak do napięcia między doznaniami a postawami.
Religijność zorientowana na doznania, choć akceptowana i przyjmowana z entuzjazmem, choć niebędąca źródłem własnych poszukiwań przez młodzież, może zbliżać do Kościoła i religii, lecz jeśli będzie stanowiła wyłączną formę, może ewoluować w kierunku ciągle wymagającej adaptacji i podnoszenia atrakcyjności propozycji. Respondenci w dominującej części nie poszukują ich sami z siebie, co raczej korzystają z nadarzających się okazji, jak np. rekolekcje szkolne czy obowiązkowy dla kandydatów do bierzmowania wyjazd na czuwanie modlitewne. Po zakończeniu seansów modlitewnych młodzież żyje dalej według własnej siatki priorytetów. Należy stwierdzić, że pomimo tych uwarunkowań religia jednak pozostaje obecna dla choćby niemal 45 proc. wierzących i prawie 9 proc. głęboko wierzących jakimś punktem orientacji w zakresie odnajdowania sensu życia. Z tym jednak zastrzeżeniem, że zajmie takie miejsce, jakie w sposób autonomiczny wyznaczy jej młody człowiek – bez przymusu i nacisku instytucjonalnego.
Czyli warto, żeby młody człowiek pojechał do Skrzatusza, wziął udział w adwentowym czy wielkopostnym czuwaniu młodych. Może to być impuls, doświadczenie wspólnoty, dobre doznanie. Nasza w tym głowa, żeby zaproponować coś więcej?
Może też warto dobrze wykorzystać nadarzające się okazje, w których ludzie, wiedzeni nieraz swoimi potrzebami, okazjonalnie i niesystematycznie sami do nas przychodzą.
Ks. Wojciech Parfianowicz