Chyba każdy z nas stał kiedyś przed dylematem: czy mogę pójść w niedzielę do sklepu?
Przecież mam po drodze, a jutro bym musiał specjalnie jechać; nie ma już nic dobrego na kolację, to tylko szybkie zakupy. W dzisiejszym pierwszym czytaniu widzimy obraz pijaństwa i rozpusty. I choć dalecy jesteśmy od stwierdzenia: „właśnie tak wygląda moje życie”, to czy nie mieliśmy kiedyś sytuacji, że wygoda i luksusy zaczęły nam zasłaniać Boga? Czy nigdy nie zjadłem mięsa w piątek, bo byłem na grillu u znajomych? Czy nie odłożyłem modlitwy na następny dzień, bo już prawie zasypiałem? Wygoda to jedno z największych i najbardziej niedocenianych zagrożeń, w życiu codziennym. I choć życie w luksusie nie jest złe samo w sobie, znacznie utrudnia zauważenie zarówno potrzeb innych, jak i własnych niedoskonałości. Łatwiej jest nam przejść obok głodnego, gdy sami nigdy nie byliśmy głodni. Łatwiej przejść obok bezdomnego, gdy zawsze mieliśmy dach nad głową. Łatwiej usprawiedliwić swój grzech wygodą, niż stanąć przed Bogiem i przyznać się do winy. Ale czy w życiu zawsze chodzi o to, żeby było łatwiej? •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beniamin Paś