Te słowa padają w Piśmie Świętym ponad 360 razy. Od pierwszych wersów Starego Testamentu Bóg uparcie powtarza człowiekowi: "Przestań się bać!".
23.07.2019 15:35 GOSC.PL
Nieprzepracowany lęk paraliżuje. Ma destrukcyjny wpływ na cały organizm. Wiem, o czym mówię. Przeszłam przez okresy ciemności, kiedy lęk towarzyszył mi permanentnie. Taki lęk, który niszczy zdrowie, siły, relacje z Bogiem i z ludźmi. Taki, który trawi serce, zabiera radość życia i niszczy zaufanie do Ojca. To bardzo groźny wirus. Eskalacja przemocy w świecie pokazuje, jak bardzo ten świat jest zalękniony, zniewolony strachem.
Współczesny świat jest żywo zainteresowany, by podtrzymywać w nas ten stan. Jesteśmy bombardowani promocją strachu. Dlaczego? Bo permanentny lęk napędza także koniunkturę przemysłu. Słowem, ktoś na tym zbija niezłą kasę. Nasz strach wspiera interesy wielkich korporacji i mediów. Dlatego nieustannie wmawia się nam, że świat jest zły, okrutny. Że wszędzie czyhają na nas niebezpieczeństwa, choroby, starość, śmierć. Że groźni - bo niewygodni - mogą być nawet starcy i małe dzieci.
Trzeba się więc zabezpieczyć w każdy możliwy sposób, schować pod grubą warstwą makijażu, kremu przeciwzmarszczkowego i środków antykoncepcyjnych. "Posiadanie" też ma nam dać to poczucie bezpieczeństwa, umocowania swojej pozycji w tym świecie. Dlatego tak przywiązujemy się do swojej własności. Materialne zabezpieczenie ma dać nam wrażenie, że nad czymś panujemy, że mamy kontrolę nad swoim życiem. Podobnego uspokojenia swoich lęków szukamy w obszarze relacji z ludźmi. Podtrzymuję to, o czym już pisałam: uzależniamy się od afirmacji, sukcesu, nieustannego bycia na pierwszym miejscu. Wynika to z naszego lęku przed samotnością; obawy, że coś stracimy, wypadniemy z obiegu, staniemy się bezużyteczni.
Lęk wszedł na ziemię po upadku człowieka. Po jego odejściu od miłości Boga. To szatan zasiał w sercu człowieka niepewność, czy aby na pewno Bóg chce wyłącznie jego dobra, czy niczego przed nim nie ukrywa. Demon żywi się naszym strachem. Sam jest całkowicie zalękniony. I tym swoim lękiem chce nas zainfekować. Bóg nie chce, byśmy trwali w takim stanie. On chce, byśmy Mu ufali. "Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić" - mówi Bóg w Księdze Jeremiasza. "Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci" - obiecuje w Księdze Powtórzonego Prawa. "Ja, Pan, twój Bóg, ująłem cię za prawicę, mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą (...). Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim!" - woła przez usta proroka Izajasza.
Powtarzanie tych słów leczy. Sprawdziłam. To nie jest mantra, zaklinanie rzeczywistości. Słowo Boże samo ma moc uzdrawiać nie tylko nasze serca, ale i psychikę, i ciało. Choć czasem trzeba poprosić o pomoc drugiego człowieka, specjalistę, kierownika duchowego, terapeutę. To żadna sprzeczność. W Bogu jest zanurzone wszystko. On ma moc działać we wszystkim.
Permanentny lęk jest zaprzeczeniem doskonałego szczęścia, które jest w Bogu, jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. A do takiego szczęścia Bóg zaprasza człowieka. W Nim nie ma lęku. Im mocniej do Niego przylgniemy, tym bardziej zanurzeni będziemy w przestrzeni bez lęku. Jesteśmy dziedzicami Jego Królestwa, wszystko, co należy do Ojca, należy też do nas. Nie musimy się bać, że czegoś nam zabraknie, że zostaniemy wykluczeni, że pozostaniemy w tyle za światem.
W królestwie z tego świata istnieją lęk, brak, porażka. Królestwo Boże jest obfitością i błogosławieństwem.
Aleksandra Pietryga