Na kilka miesięcy przed wyborami w bólach rodzą się nowe koalicje. Najbardziej rozchwytywaną partią jest PSL.
05.07.2019 14:54 GOSC.PL
Nastał już sezon tworzenia koalicji wyborczych na jesienne wybory parlamentarne. Sondaże wskazują, że przekroczenia progu wyborczego mogą być pewne tylko PiS i PO. Pozostałe partie muszą więc pomyśleć o podczepieniu się pod kogoś większego albo dogadaniu się we własnym gronie. Lato 2019 może być więc ciekawe politycznie.
Europejska, obywatelska, lewicowa?
Porażką okazał się start Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie tylko przegrała ona z PiS, ale została przez niego zdystansowana o kilka punktów procentowych. Trwają więc dyskusje, czy Koalicja ma zostać poszerzona, czy - wręcz przeciwnie - pomniejszona. Z jednej strony od koalicji z PO, Nowoczesną i SLD zaczyna dystansować się PSL. Z drugiej strony rozmowy z Koalicją Europejską zaczyna prowadzić Wiosna Roberta Biedronia.
W wypadku PO w grze jest kilka wariantów. Po pierwsze, koalicja z samą Nowoczesną, która jest już praktycznie wchłonięta przez PO. Taki scenariusz oznacza jednak pewną przegraną z PiS. Sformowanie rządu zależałoby więc od wyników innych komitetów. Ale i w takim wypadku ordynacja premiuje partię Jarosława Kaczyńskiego. Możliwy jest też wariant koalicji PO-Nowoczesna-PSL, najłatwiejszy do zaakceptowania dla ludowców. Jednak i on nie daje nadziei na pokonanie PiS.
Dla PO możliwe są jeszcze dwa warianty. Jeden to koalicja ze wszystkimi - od Wiosny po PSL. Jednak zsumowane poparcie Koalicji Europejskiej oraz Wiosny i tak nie dałoby im zwycięstwa w wyborach europejskich. A te parlamentarne będą łatwiejsze dla rządu. W starciu dwóch bloków o podobnym poparciu wzrosnąć może znaczenie „trzeciej siły”. A taką, w wypadku „wielkiej koalicji anty-PiS”, będzie Kukiz’15 z Konfederacją. Tym ugrupowaniom jest zdecydowanie dalej do PO i Wiosny niż do PiS.
W grze jest jeszcze opcja koalicji Wiosny-SLD-PO-Nowoczesnej. Miałaby ona charakter jednoznacznie centrolewicowy. Mogłoby to zadecydować o przegranej z PiS wśród raczej konserwatywnych polskich wyborców. Nawet jednak w wypadku osiągnięcia niezłego wyniku koalicji kwestia rządu będzie zależeć od balansującego na progu wyborczym PSL. A ludowcy wcale nie muszą ostatecznie tworzyć koalicji z udziałem Wiosny.
Wiosna na jesieni
Porażką okazał się również wynik Wiosny Roberta Biedronia w wyborach europejskich. Partia ta nieznacznie przekroczyła próg wyborczy. Sny o potędze prezydenta Słupska szybko się więc rozwiały. Biedroń musi zastanowić się nad przyszłością. Może oczywiście iść do wyborów sam. Wiosna w sondażach uzyskuje poparcie nieco powyżej progu wyborczego. Jednak partia ta nie jest pewna jego przekroczenia w decydującym momencie.
Na stole są jeszcze warianty koalicyjnego startu Wiosny. Robert Biedroń prowadzi rozmowy na temat udziału swojej partii w Koalicji Europejskiej. Ale mówi się o jeszcze innej opcji. Koalicję lewicową mogłyby stworzyć: Wiosna, SLD i Partia Razem. W niektórych sondażach uzyskuje ona nawet kilkunastoprocentowe poparcie. Ale Wiosna na starcie też miała kilkanaście procent. Nowa koalicja mogłaby więc powtórzyć los tej sprzed 4 lat i nie przekroczyć progu 8 procent.
Rockowa konfederacja
Kolejnymi komitetami, które musiały uznać swoją porażkę w wyborach europejskich, były Konfederacja i Kukiz’15. W przypadku tej pierwszej do przekroczenia progu zabrakło niewiele. Projekt ten może więc być kontynuowany na jesieni. Jednak efekt nowości do tego czasu może minąć. Gwarancją przekroczenia progu przez Konfederację mogłaby być koalicja z Kukiz’15, walczącym o ten sam elektorat. Na razie od Konfederacji odchodzą jednak dawni współpracownicy Pawła Kukiza, czyli Marek Jakubiak i Piotr Liroy-Marzec.
Jak się wydaje, Paweł Kukiz może mieć inny pomysł na koalicję. Chodzi o współpracę z Bezpartyjnymi Samorządowcami, a nawet z PSL. W tym drugim wariancie przekroczenie progu wyborczego okazuje się bardzo prawdopodobne. Taka koalicja mogłaby też oznaczać, że PSL jest gotowy na współpracę z PiS. Bezpartyjni Samorządowcy już współpracują z partią Jarosława Kaczyńskiego w sejmiku dolnośląskim. A trudno sobie wyobrazić, żeby Paweł Kukiz w przypadku równowagi sejmowej PiS i koalicji anty-PiS poparł rząd z udziałem Wiosny i SLD.
PiS spokojny?
Niewielkie pole manewru ma za to PiS. Zjednoczonej Prawicy już raczej nie uda się powiększyć o nowe podmioty. Pozostaje więc obserwacja politycznych konkurentów i dostosowanie swojej taktyki wyborczej właśnie do nich. Jednak większość dróg, jakimi może pójść opozycja, sprzyja partii rządzącej.
Jeśli powstanie mała koalicja PO-Nowoczesna, ewentualnie z udziałem PSL, PiS ma raczej wygraną w kieszeni. Jeśli powstanie centrolewicowa koalicja PO-Nowoczesna-SLD-Wiosna, to Prawo i Sprawiedliwość może wygodnie ustawić się do rywala, np. przypominając o jego poparciu dla haseł ruchu LGBT. Jeśli do koalicji anty-PiS dołączy PSL, to partia Jarosława Kaczyńskiego może łatwo odbierać ludowcom konserwatywnych wyborców wiejskich.
Podobnie jest w przypadku stosunku partii rządzącej do ruchów na prawo od niej. Jeśli w wyborach wystartują dwie lub więcej formacji prawicy niepisowskiej, to partia Jarosława Kaczyńskiego może łatwo przekonywać ich wyborców, że warto zagłosować na jedyną partię prawicową, która daje gwarancje przekroczenia progu. W takim wypadku pomocny może być straszak rządów lewicy spod znaku Wiosny. Jeśli jednak komitety na prawo od PiS wystartują razem, to partia ta miałaby w sejmie potencjalnego koalicjanta (lub źródło pozyskiwania dodatkowych posłów).
Czy PiS może być spokojny o wygraną? Niekoniecznie. Partia Jarosława Kaczyńskiego może stracić władzę w co najmniej kilku wariantach. Po pierwsze, jeśli szeroka koalicja anty-PiS wygra jednak wybory, a pod progiem znajdą się Kukiz’15 i Konfederacja. Po drugie, jeśli lewicowa koalicja PO-Nowoczesna-Wiosna-SLD zrobi wynik bliski wyniku PiS, a poza nimi tylko PSL przekroczy próg. Po trzecie, jeśli zsumowany wynik koalicji lewicowej (SLD-Wiosna-Razem) i centrowej (PO-Nowoczesna-PSL) będzie wyższy od wyniku partii rządzącej.
Bartosz Bartczak