Gdybym zasiadał w niebiańskiej komisji do spraw objawień i miałbym decydować o tym, w które miejsce ma być wysłana Maryja, wybrałbym litewskie Szydłowo. Pikanterii dodaje fakt, że ukazała się tu… kalwinom. Płakała.
Płacz
Pierwszy kościółek stanął tu w 1457 roku. Wzniesiono go na cześć Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Co roku we wrześniu lud Żmudzi na kolanach oddawał chwałę Królowej Pokoju. Do dziś na odpust 8 września walą tu nieprzebrane tłumy.
W 1551 roku pastor z odległej o sto kilometrów Ragnety w Prusach pisał zaniepokojony, że wierni oddani są wciąż papistom, i alarmował, że tłumnie nawiedzają maryjne sanktuaria. W XVI wieku maleńka miejscowość przeżyła prawdziwe, społeczne i religijne, trzęsienie ziemi. Panowie z dworu w Szydłowie opowiedzieli się po stronie nowej religii: Jan Zawisza zbudował luterańską kaplicę, a w 1560 roku miasteczkiem zaczął zarządzać gorliwy wyznawca idei reformacji Merkel Szemeta. Jednym z pierwszym jego dekretów było zamknięcie katolickiego kościoła. Wywłaszczoną ziemię zapisano kalwińskiej parafii. Chciano tu stworzyć duchowe centrum litewskiego kalwinizmu. W 1569 roku zdesperowany proboszcz Szydłowa zakopał kościelne kosztowności i dokumenty. Świątynia zamieniała się w ruinę, a ostatecznie została zburzona. O Maryi przypominał jedynie napis na zagrabionym przez kalwinów dzwonie: O florens Rosa, Mater Dei speciosa.
Szydłowo stałoby się kalwińskie, gdyby nie odgórna interwencja. „Kiedy już liczne lata przemijały, w powrót kościoła nikt zaś nie miał wiary, chyba że Matki Boski Syn, z nieba zesłanym cudem swym” – śpiewają pielgrzymi. W czasie castingu niebo wybrało, a jakże, pastuszków! W 1608 roku dzieci zauważyły piękną kobietę z dzieckiem na ręku. Płakała. Poruszone pobiegły po swoich nauczycieli – kalwinów. „Tu czczony był mój Syn, gdzie teraz orzą i sieją” – mieli usłyszeć przedstawiciele reformacji: bakałarz Salomon Grocjusz i katechista Mikołaj Fiera. Maryja nie mówiła o sobie, ale wskazała na Syna. Jak zareagowali kalwini? Pierwotnie nie przyjęli tego komunikatu, uważając go za podszepty złego ducha, ale musieli być poruszeni, bo jak podają kroniki, Mikołaj Fiera spakował się i opuścił miasteczko.
Odkopany skarb
O objawieniach szeptano po litewskich chatach. Niebawem niemal cała Żmudź opowiadała o cudownym uzdrowieniu niewidomego starca, który jeszcze jako ślepiec miał wskazać miejsce, w którym zakopano skrzynię z dokumentami. Czy to jedynie pobożna opowieść? Spoglądam na skrzynię w muzeum, po którym oprowadzają nas siostry eucharystki (zgromadzenie założone po wojnie na Litwie). Pięć z nich mieszka tuż za ścianą.
Biskupi potraktowali objawienia niezwykle poważnie. Wnet na Litwie wybuchł maryjny kult, a do Szydłowa zaczęły ciągnąć pielgrzymki. Dziś jest to całkowicie katolickie miasteczko. W 1622 roku ks. Jan Smolka-Kozakiewicz wygrał sprawę o zwrot własności ziemi katolikom, a już po 7 latach w ciągu dni odpustowych rozdano tu 11 tys. Komunii. Nic dziwnego, że w miejscu małego kościółka wybudowano ogromną bazylikę, w której wkrótce zawisł cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Przepiękny wizerunek, bizantyjski typ Hodegetrii, czyli Tej, która wskazuje drogę.
Władze carskie były bezwzględne i szykanowały księży organizujących pielgrzymki, a mimo to w 1906 roku do tej zagubionej w lasach mieściny przybyło aż 50 tys. wiernych! Jeszcze większą „alergię” na Szydłowo mieli Sowieci. Blokowali drogi dojazdowe do sanktuarium, spisywali numery rejestracyjne pielgrzymów, ogłaszali w prasie rzekomą świńską zarazę. Mimo ostrych represji w 1977 roku pod obrazem Królowej z Szydłowa upadło na kolana niemal tysiąc osób.
Litwa, która utraciła niepodległość w czerwcu 1940 roku, jako pierwsza z republik sowieckich proklamowała niezależność. Od 1991 roku odpust Narodzenia Matki Boskiej stał się jednym z najważniejszych dorocznych wydarzeń religijnych kraju.
Marcin Jakimowicz; GN 26/2019