Świadectwa o wyproszonych przez Maryję Wspomożycielkę Wiernych łaskach i doświadczaniu Jej obecności w życiu.
"Ta zwykła, szara codzienność jest miejscem, w którym zauważam wielość łask Maryi Wspomożycielki."
Gdy myślę o Maryi Wspomożycielce, myślę o niej jako tej, która cały czas ze mną jest. Pochodzę z Częstochowy, z miasta, które znane jest z kultu i miłości do Matki Bożej. Mimo, że od zawsze związany jestem z parafią salezjańską, w której regularnie czczono Maryję pod wezwaniem Wspomożycielki to samo to wezwanie z początku znane było mi tylko jako jedno z wezwań litanii loretańskiej. Dopiero po wstąpieniu do nowicjatu i rozpoczęciu formacji salezjańskiej wzrosła moja świadomość odnośnie tego tytułu. Dopiero wtedy zauważyłem jak ważne jest to wezwanie nie tylko dla mnie ale i całego Kościoła. Nie chcę tu przytaczać całej historii tego wezwania. Ważne jest jednak to, że również sam ksiądz Bosko dopiero po jakimś czasie zaczął wzywać wstawiennictwa Maryi właśnie pod tym tytułem.
Wzywam wstawiennictwa Maryi Wspomożycielki Wiernych bardzo często i zauważam, że moje prośby są wysłuchiwane. Nie będzie to tekst o cudownym uzdrowieniu czy łaskach, które otrzymałem a mogą wydawać się bardzo cudowne. Zauważam, że Maryja jest ze mną i czuwa nad moim powołaniem każdego dnia, w każdej sytuacji codziennego życia. Ksiądz Bosko mawiał, że świętość osiągamy poprzez sumienne wypełnianie codziennych obowiązków. I to chyba ta zwykła, szara codzienność jest miejscem, w którym zauważam wielość łask Maryi Wspomożycielki. Od samego początku mojej salezjańskiej formacji doświadczam wielu trudności związanych z powołaniem. Codziennie zastanawiam się czy na pewno jest to moje miejsce, czy droga, którą wybrałem na pewno jest tą, której chcę ja i przede wszystkim czy jest to miejsce, w którym chce mnie Bóg. Myśli te zazwyczaj związane są sytuacjami, w których po ludzku czuję się słaby, niedoskonały. Zawsze w tych chwilach niepokoju staram się przyzywać Maryi Wspomożycielki i zauważam, że po modlitwie, którą kieruję, wypraszając jej orędownictwa, przychodzi spokój. Zwiększa się moje zaufanie do Boga, że miejsce w którym się znajduję, jest tym właściwym.
Wielokrotnie staram się również wypraszać wstawiennictwa Wspomożycielki w chwilach trudnych związanych z wychowaniem młodzieży. Doświadczyłem nie raz, że wezwanie Maryi w chwilach trudnych, w momentach niepokoju czy ludzkiej bezradności względem problemów, przynosi światło, które rozświetla całość sytuacji i pokazuje możliwe rozwiązania. To doświadczenie sprawia, że wzywam Maryję Wspomożycielkę zawsze kiedy potrzebuję pomocy, kiedy wiem, że swoimi ludzkimi siłami niewiele jestem w stanie osiągnąć. Zauważam, że nigdy Maryja nie pozostaje obojętna na moje prośby, co sprawia, że wzywam jej zawsze z wielką ufnością i zaufaniem, ze po raz kolejny zostanę wysłuchany.
Kl. Paweł Pełka, salezjanin
Małgorzata Gajos