Lek na lęk

Dar odwagi nie polega na tym, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestajesz się bać. Możesz czuć paraliżujący strach, ale podejmujesz decyzję wbrew niemu. Plujesz mu w twarz.

Nie wierzę w chrześcijańskich superbohaterów. Męczennicy naprawdę nie przypominają postaci z komiksów Marvela. Przeglądam akta męczenników z Lyonu, notatki trapistów z Tibhirine czy „zapiski więzienne” Tomasza Morusa i widzę, że wszyscy odczuwali strach. Zmagali się. Potrafili jednak przekroczyć ten lęk. W Jezusie.
Wśród beatyfikowanych trapistów z Tibhirine jest o. Christopher, który patrząc po ludzku… nie zdał pierwszego egzaminu. Nie przeszedł próby. Zwiał, gdy islamiści załomotali w bramy klasztoru. Mocno przeżył tę próbę. Był rozdarty. Nocą krzyczał w celi: „Uratuj mnie. Odpowiedz!”.
„Rano brat Luc rzucił: «Śmierć? Mam to gdzieś, nie boję się ani terrorystów, ani policji», a ja? Patrzę na Ciebie, Jezu. Twoje przejęcie w obliczu śmierci – śmierci Łazarza i tej, która przyjdzie po Ciebie. Dzięki Tobie przekraczam obraz śmierci. Pozwalasz mi nie uważać się za bohatera, męczennika” - notował.
W 177 roku w Lugdunum (dzisiejszym Lyonie) skazano na  śmierć około pięćdziesięciu chrześcijan (oskarżono ich „z czapy”: o kanibalizm czy kazirodztwo). „Czytam ich akta męczeństwa – opowiada trapista o. Michał Zioło – W dzień przed egzekucją straszliwy lęk, strach przed bólem, a w dniu kaźni zadziwiający wszystkich spokój. My, chrześcijanie, mówimy, że to Chrystus walczy w nas za nas”.
Wspominamy anegdoty, które serwował 6 lipca 1535 roku wstępujący na szafot Tomasz More. Zerkam do jego „zapisków więziennych”: „Małgorzato! – pisał do córki – Wiele bezsennych i pełnych niepokoju nocy. Przeżywałem niebezpieczeństwa, które mogłyby na mnie przyjść, a myśląc o tym, miałem serce ściśnięte. Oczywiście, Meg, nie możesz mieć serca bardziej słabego i bardziej kruchego od serca swojego ojca”.
Dar odwagi polega na podjęciu decyzji wbrew lękowi.
A gdy paraliżujący lęk przychodzi znienacka? Co Ojciec robi? – pytałem niedawno o. Wita Chlondowskiego, franciszkanina. – Odmawiam «Modlitwę Jezusową», przywołuję Jego obecność. Duch Święty nie zabiera moich lęków, ale podprowadza mnie do decyzji mimo lęku – odpowiedział – Musisz stanąć przed lękiem, nazwać go i jak pisze Johannes Hartl „napluć mu w twarz”.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz