Większość znaków, jakie Bóg dawał Izraelowi, można dziś wytłumaczyć racjonalnie, naukowo. Czy to pozbawia je duchowego znaczenia i podważa Boże prowadzenie?
16.04.2019 11:33 GOSC.PL
Kolejny raz przekonałem się, że największym zabobonem współczesności jest jednak skrajny racjonalizm. Absolutnie nie mylić z racjonalnością, rozumnością, logiką i po prostu zdrowym rozsądkiem. Zabobonem jest skrajny racjonalizm, który nie tylko sobie, ale też nikomu innemu nie daje prawa nawet pomyśleć, że szkiełko i oko nie ogarnia wszystkiego, że nie potrafi zrozumieć całej rzeczywistości. Przeciwnie, że tę rzeczywistość zwyczajnie okraja.
I o ile w przypadku osób niewierzących jest to jeszcze jakoś zrozumiałe, to w przypadku ludzi karmiących się od dzieciństwa Biblią, liturgią i sakramentami jest to już dość zastanawiające. Bo wtedy, mam wrażenie, mamy już do czynienia nie tyle z zabobonem racjonalizmu, ile ze swoistym kompleksem. Jestem pełen podziwu dla wszystkich dyżurnych racjonalizatorów (głównie tzw. katocelebrytów), którzy przy okazji wydarzeń w Paryżu znów mają okazję wykazać swoją wyższość nad wszystkimi "samozwanczymi Jeremiaszami" i "twitterowymi mistykami" (to określenia z konkretnego płomiennego wpisu). I znowu odkrywają przed zabobonnym ludem, że ten pożar katedry - uwaga, sensacja - można wyjaśnić racjonalnie! Bo dachy mają to do siebie, że czasem płoną! Wniosek prosty: wszystkie te dopowiedzenia o znaku dla Francji i Europy (owszem, dla Polski też), symbolicznym znaczeniu, poruszeniu, wezwaniu do nawrócenia, to właśnie tani mistycyzm.
Mam taką propozycję dla wszystkich w ten sposób oświeconych: podejdźcie, proszę, do tego tłumu (a raczej wspólnoty) młodych głównie ludzi stojących nad Sekwaną, płaczących, śpiewających poruszające pieśni, z różańcami w rękach. Powiedzcie im tak: „Chłopaki, dziewczyny, nic się nie stało – moi rodzice są inżynierami [taki „argument” też gdzieś padł!], to się da wyjaśnić, serio, może było jakieś zwarcie, spięcie, iskra, rozumiecie, prawda? Może jedna belka spadła na drugą i to się zapaliło i stąd taki duży pożar. No, proste wszystko, dajcie spokój z tymi ckliwymi piosnkami, schowajcie różańce i idźcie w spokoju do domów. Słucham? Za Francję? Nie, nie módlcie się za Francję. To tylko ogień, chemia, żaden znak z nieba”.
Większość znaków, jakie Bóg dawał Izraelowi w Biblii, da się wytłumaczyć racjonalnie, naukowo. To Żydzi odczytywali je jako namacalne dowody Bożego prowadzenia. I do dziś ludzie odczytujący całe swoje życie, a przynajmniej starający się to robić, w Bożej obecności, widzą Jego prowadzenie i wolę w najmniejszych wydarzeniach. Ja nie mam prawa nikomu, kto przeżył życiową tragedię, powiedzieć: słuchaj, to znak od Boga, pomyśl, co chce ci przez to powiedzieć. Ale nie mam też prawa kwestionować tego, jak on sam odczytuje to wydarzenie w kontekście jego relacji z Bogiem. Powiedzieć komuś, kto śmierć bliskiej osoby odczytał jako wezwanie do nawrócenia, zmiany życia: słuchaj, nie przesadzaj, ludzie po prostu umierają, to biologia – byłoby przecież niepoważne. To może nie róbmy chwytającym za różańce Francuzom wykładów z fizyki, architektury i innych zdobyczy rozumu. Bo nie ogarniemy, nie ZROZUMIEMY tego, co dzieje się teraz w tysiącach, jeśli nie milionach, serc we Francji.
Jacek Dziedzina