Kiedy po raz pierwszy wydano tę powieść, krytycy od razu dostrzegli w niej arcydzieło, autorowi zaś przyznano zaszczytne miano katolickiego Prousta.
To była prawdziwa literacka sensacja. Na początku stycznia 2014 r. we Francji ukazało się wznowienie powieści Josepha Malègue’a „Augustyn, czyli Pan jest tu”. Gdy wydano ją po raz pierwszy w 1933 r., pisano o niej z zachwytem w całej Europie, rychło też pojawiły się przekłady. Dlaczego więc potem o niej zapomniano? Odpowiedzi dostarcza historia życia literackiego we Francji po 1968 r. Dokonano wówczas brutalnego wyrzucenia literatury katolickiej poza zasięg czytelniczych radarów. W przypadku Malègue’a gumka niewidzialnego cenzora działała ze szczególną skutecznością. Do czasu. Kiedy bowiem papież Franciszek już w drugim dniu pontyfikatu posłużył się cytatem z „Augustyna”, stało się jasne, że niepodobna dłużej przetrzymywać powieści w więzieniu. Właśnie nakładem PIW ukazał się przekład na język polski – dzieło życia prof. Urszuli Dąmbskiej-Prokop.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.