Ta noc nigdy się nie skończy

Doskonale wiedział, czym jest czarna rozpacz. Przez lata był na cenzurowanym. „Nieprawdopodobny reżim policyjny, autokratyczny, totalitarny, kretyński” – pisał o Kurii Rzymskiej, której zdecydował się być posłuszny.

Nie zgadzam się na gestapo

Wyprzedzał epokę, tyle że nie wybiegał przed szereg. Spotkał się w Kościele z niezrozumieniem, na własnej skórze przekonał się, ile kosztuje posłuszeństwo. „Nie zgadzam się na gestapo. Zgadzam się na Boga. Poddaję się nakazowi” – pisał.

Gdy w roku 1960 we francuskim tygodniku katolickim „La Croix” zdumiony przeczytał, że papież Jan XXIII powołał go na konsultora Komisji Teologicznej, która miała przygotować obrady soboru, wszystko radykalnie się zmieniło. Najważniejsze dokumenty Soboru Watykańskiego II noszą ślad myśli Congara (i innych teologów, którzy jak on znosili przez lata wygnanie).

„Piszący poniższe strony sam przeżył trudne chwile, spotkał się ze sprzeciwem, nieufnością, był nawet na wygnaniu. Przeżył pokusę uwierzenia, że ta noc już nigdy się nie skończy” – wspominał po latach. „Jedynym wsparciem była dla niego niezwyciężona nadzieja, jaką modlitwa Psalmów codziennie kładła w jego serce i na jego wargi. W końcu wyszedł on z nocy, dzięki miłosierdziu Bożemu, i dopiero wtedy, gdy pogodził się z tym, że jest niczym i że nic mu się nie udało”.

Ostatnie miesiące życia spędził w paryskim szpitalu. Tam przyjął kapelusz kardynalski, nałożony przez wysłannika Jana Pawła II. Zmarł 22 czerwca 1995 roku, pół roku po tej nominacji.

Lektura dzienników o. Congara jest skutecznym lekiem na samowolkę pokolenia, które mija na drodze billboardy „Wysokich Obcasów” z hasłem: „Nieposłuszne nikomu” i słyszy podszytą ironią medialną mantrę: „Wasze posłuszeństwo jest ślepe”. Przykład dominikanina pokazuje, że nie polega ono wcale na bezmyślnym przytakiwaniu przełożonym, ale głębokim poczuciu, że choć nie mają racji, Bóg jest w stanie wyciągnąć z tej patowej sytuacji dobro.

Jakie słowa poruszyły mnie najbardziej? 20 września 1956 roku teolog na wygnaniu zanotował: „Krzyż. Nie tylko go podziwiać, nie tylko wziąć go na siebie i dźwigać, ale umrzeć na nim. Naprawdę przeżyć Paschę”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz; GN 11/2019