W Polsce wciąż mamy problem w wykluczeniem transportowym.
11.03.2019 15:08 GOSC.PL
Kiedy mieszka się dużym mieście, transport publiczny zazwyczaj nie jest problemem. Wychodzimy na przystanek, czekamy chwilę na autobus i już za chwilę jedziemy w stronę pracy, kina czy nowo otwartej włoskiej restauracji. Oczywiście, zawsze możemy wsiąść w samochód. Ale wiadomo: korki, wypadki, cena benzyny, zanieczyszczenie powietrza. Mieszkańcy dużych miast mają jednak wybór. Niestety, dla niektórych Polaków samochód wcale nie jest wyborem, ale koniecznością.
Żeby dojechać z małej miejscowości do pracy lub do sklepu np. Warszawie czy Wrocławiu, często samochód jest niezbędny. Albo,żeby dojechać do fabryki lub hipermarketu na obrzeżach miasta. Wiele połączeń transportu publicznego albo polikwidowano, albo znacząco ograniczono. Wielu osobom, które nie doczekają się na autobus lub pociąg, pozostaje kupienie samochodu. Więc albo trzeba się zadłużyć, aby kupić w miarę bezpieczny samochód, albo kupić stary, w nie najlepszym stanie, zagrażający nam, innym użytkownikom drogi oraz środowisku.
Dyskusję o transporcie publicznym wywołała ostatnio propozycja „Przywracanie PKS”, czyli odbudowy transportu publicznego w Polsce powiatowej. Dyskusja ta stała się niestety bardzo ideologiczna. Pomysł "Przywracania PKS" ma bardzo dużo przeciwników. Podkreślają oni, że wpieranie PKS-ów z budżetu będzie przekazywaniem ich podatków na rzeczy, z których oni nie korzystają. Często taka argumentacja pojawia się razem z opiniami, że prywatne zawsze będzie lepsze od publicznego. W tym wypadku prywatny samochód miałby być lepszy od publicznego PKS.
Problem w tym, że w kwestii transportu publicznego ideologiczne podejście nie do końca działa. Kiedy zaczęły upadać połączenia PKS, nie zawsze weszły na ich miejsce firmy prywatne. Powstały na mapie Polski białe plamy, z których nie ma połączeń transportu masowego. Wielu ludzi zostało wykluczonych transportowo. I nabywanie samochodów wcale nie pomogło. Polacy z „białych plam” kupowali najczęściej używane auta z Zachodu. Na całej operacji zarobili tylko pośrednicy, a Polska zapełniła się starymi autami, które nie tylko zatruwają nasze środowisko, ale i stanowią często zagrożenie na drodze.
W kwestii „Przywracania PKS” warto więc spojrzeć na problem nie przez ideologiczne okulary. Warto zastanowić się, jak rozsądnie zapełniać „białe plamy” na mapie Polski transportem publicznym, aby było jak najmniej wykluczonych, ale i zrobić to tak, aby ta operacja była jak najbardziej opłacalna. Bo Polak nie musi koniecznie jeździć samochodem.
Bartosz Bartczak