Czy skrajne lewicowe inicjatywy, w rodzaju tej zgłoszonej przez Barbarę Nowacką, to efekt "wychylenia wahadła"?
07.01.2019 09:46 GOSC.PL
Barbara Nowacka ze współpracownikami właśnie ogłosiła inicjatywę „oddzielenie Kościoła od państwa”. Normalnie nikt nie zwróciłby uwagi na inicjatywę marginalnego środowiska politycznego, którego nazwy prawie nikt nie potrafi wymienić. Ale do całej sprawy odniosło się wielu polityków opozycji. Mimo, że temat ten dotąd nawet ich wyborców nie interesował.
Jednym z większych politycznych mitów jest mit wahadła. Mianowicie, jeśli wahadło polityczne wychyli się za bardzo w stronę prawicową, to nastąpi potem wychylenie wahadła w lewicową stronę. I właśnie z powodu rzekomego „wychylenia w prawo” przez PiS, grozi nam w Polsce lokalna wersja zapateryzmu. Dowodem na to ma być właśnie Nowacka.
Ale teoria wahadła nie ma pokrycia w faktach. Zapatero nie zdobył władzy w Hiszpanii po rządach jakiejś hiszpańskiej wersji PiS. Zdobył on władzę po rządach Jose Aznara, czyli takiej hiszpańskiej wersji Donalda Tuska. Zapateryzm nie był więc reakcją na jakieś „wychylenie w prawo” Hiszpanii. Co więcej, nie był on też reakcją na oczekiwania hiszpańskich wyborców. Dostali oni „rewolucję obyczajową” niejako przy okazji, po nieoczekiwanym zwycięstwie wyborczym PSOE tuż po zamachach w Madrycie w 2004 r.
Zapateryzm nie był więc żadnym „odbiciem wahadła”. Nie był też wcale oczekiwany przez Hiszpanów. Był on wynikiem "skolonizowania" partii hiszpańskich socjalistów przez skrajną, obyczajową lewicę. Podobną "kolonizację" widać teraz w wypadku Platformy Obywatelskiej. Nikt nie zauważyłby inicjatywy Barbary Nowackiej, gdyby ona sama nie była promowana przez polityków PO. Warszawscy radni, którzy protestowali przeciwko „religijnemu charakterowi świąt”, nigdy radnymi by nie zostali, gdyby na swoje listy nie wzięła ich Koalicja Obywatelska.
Ideologiczne szaleństwa Platformy w Poznaniu czy w Warszawie nie nastąpiły wcale po rządach PiS w tych miastach. Są one efektem wpływu na tę partię skrajnych, obyczajowych lewicowców. Co najciekawsze, nawet wyborcom PO nie podobają się te skrajne wpływy. Inicjatywa promowania przez poznańskie tramwaje ideologii LGBT została skutecznie oprotestowana. A pierwszy flirt Platformy ze skrajną lewicą za czasów Ewy Kopacz został ukarany odebraniem tej partii władzy.
W Hiszpanii skrajne lewicowe szaleństwo premiera Zapatero również wywołało opór. Na ulice wyszły setki tysięcy Hiszpanów. I ci Hiszpanie dali później władzę prawicy. A ta nic z „zapateryzmem” nie zrobiła. Hiszpańska tradycyjna prawica przestraszyła się skrajnej, obyczajowej lewicy. Czy czegoś nam to nie przypomina? Np. strachu PiS przez feministkami w kwestii zniesienia aborcji eugenicznej?
Po zawodzie wywołanym przez tradycyjną prawicę, wielu Hiszpanów zaczyna zwracać się w stronę partii Vox, uważanej przez wielu za „radykalną”. To właśnie rozczarowanie brakiem reakcji tradycyjnej prawicy na harce skrajnych, obyczajowych lewicowców mogło być powodem takich „radykalnych” polityków jak Salvini, Trump czy Bolsonaro. Politycy PiS powinni tą lekcję sobie wziąć do serca i przestać się trząść przez skrajną lewicę. Jeśli nie chce, aby zastąpili ich Bosak z Winnickim.
Bartosz Bartczak