Podobno czasami, gdy w Tokio motyl zatrzepocze skrzydłami, w Maroku zrywa się burza piaskowa. Świat bez wątpienia jest systemem naczyń połączonych. Czasami połączonych w bardzo zaskakujący sposób.
Skąd wziął się ten motyl, który macha skrzydłami? 60 lat temu amerykański matematyk i meteorolog Edward Lorenz próbował za pomocą matematyki opisać zmiany pogody. To trudna sztuka, bo pogoda w danym miejscu jest uzależniona od wielu zmiennych czynników. Aby je określić i sprawdzić ich wpływ na siebie nawzajem, trzeba było wybudować jakieś modele. Sztuczne matematyczne twory, dzięki którym można było – niczym na laboratoryjnym stole – badać, jaki wpływ na pogodę na Karaibach ma to, co dzieje się np. w Japonii. Lorenz dość szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie tych wszystkich zmiennych śledzić i sprawdzać, dlatego zaczął stosować pewne uogólnienia i zaokrąglenia. Nie wchodząc w detale (których sam do końca nie rozumiem): Lorenz uważał, że jeżeli dane, których używał, będą tylko trochę niedokładne, wyniki, jakie otrzyma, też będą tylko trochę nieprecyzyjne. Tymczasem okazało się, że tak nie jest. Ciut niedokładne dane dawały kompletnie niewiarygodne wyniki. Gdy Lorenz tylko troszeczkę zmieniał dane wejściowe, obliczenia końcowe wychodziły diametralnie inne. Stąd niewielkie wahnięcie w jednym miejscu (tak niewielkie jak efekt trzepotu skrzydeł motyla) dawało ogromne zmiany w innym (tak ogromne jak huragan czy burza piaskowa). Lorenz podobne zachowanie nazywał wrażliwością na warunki początkowe albo chaosem deterministycznym. Zaskakujące zestawienie. Jaki jest zatem nasz świat? Chaotyczny czy przyczynowo-skutkowy? Czy wszystko wynika z czegoś, czy może nic nie wynika z niczego? A może chaos i determinizm nie stoją w sprzeczności ze sobą? Może nasze zmysły widzą chaos, ale nasza wiedza podpowiada nam, że w tym wszystkim jest porządek? Znowu zderzenie szkiełka i oka? Może być też tak, że chaos, który widzimy, wynika z niewiedzy. Po prostu nie mając świadomości działania pewnych mechanizmów, postrzegamy je jako przypadkowe i chaotyczne. Ale czy to znaczy, że z czasem świat będzie nam się jawił jako coraz bardziej uporządkowany? Z krainy chaosu stanie się królestwem porządku? Mam wrażenie, że jest dokładnie na odwrót. Mimo tego, że – i tu nie mam żadnej wątpliwości – wiemy coraz więcej, otoczenie jawi nam się jako coraz mniej przewidywalne. A może złożoność i niepojęte skomplikowanie mylę z chaosem?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek