Dziwny to król, który pada na kolana, by umyć brudne stopy poddanych i który w swym królewskim rodowodzie wymienia cudzołożnice. Nie z tego świata.
Ikona Pantokratora z klasztoru św. Katarzyny na górze synaj, VI w. n.e. Dokładnie przed stu laty warszawska nauczycielka i pisarka Cecylia Niewiadomska wydała w stołecznej drukarni „Legendy, podania i obrazki historyczne”. W książce, którą z wypiekami na twarzach chłonęła szkolna dziatwa, śledząca pierwsze kroki raczkującej II Rzeczpospolitej, znalazła się opowieść „Kazimierz Wielki kumem”. Historyjka o królu, który odziany w łachmany odwiedzał podwładnych i znalazł wikt i opierunek w chatynce ubogiego żebraka, kończyła się happy endem: „Podzieliłeś się ze mną chlebem i chatą − rzekł król Kazimierz − ja ci do chrztu syna trzymać będę. Król posadził go obok siebie i pojechali do kościoła”.
Ta barwna opowieść blednie przy dokonaniach Tego, którego Biblia nazywa Królem Królów i Panem Panów. On nie przebrał się za żebraka. Stał się nim. „Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał” – prorokował o Nim Izajasz. „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (…), jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic”.
– Chcecie zajmować ostatnie miejsce? – zagadnąłem kiedyś s. Zosię, małą siostrę Jezusa. – Ostatnie? – uśmiechnęła się. – Nie da się. Zajął je już Jezus, więc nie mamy najmniejszych szans.
W judaizmie wyrażenie „Król Królów” (hebr. Melech ha-M’lachim) jest zastrzeżone dla Tego, którego imienia Izrael nie odważa się wymawiać. Jan w Apokalipsie tytuł ten dwukrotnie nadał Jego Synowi.
Etykieta Jego dworu
Im dłużej żyję, tym bardziej jestem wdzięczny Bogu za to, że urodziłem się w 1971 roku, a nie przed dwoma tysiącami lat. Myślę, że w Mesjaszu zajmującym ostatnie miejsca, o którym wołano: „to żarłok i pijak”, nie rozpoznałbym króla.
Pan Panów zaskakuje już na samym początku, wymieniając w swym rodowodzie kobiety, które były oskarżone o prostytucję albo przyłapane na niej. Przecież Prawo kazało takie kamienować! Który król zaprosiłby prostytutki do rodziny? Kto jako pierwszy ujrzał Króla Królów? Pasterze – najniższa klasa społeczna, którą Talmud wymienia jako tę, która obok celników i cudzołożnic nie może nawet łożyć na Świątynię. Gdy Jezus powiedział do Żydów: „Ja jestem dobrym pasterzem”, ci wpadli w furię i zareagowali niezwykle agresywnie: „On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów”. Po pasterzach pokłon Królowi oddali mędrcy. Po grecku: magoi – ludzie, którzy zajmowali się magią, czyli wedle Księgi Powtórzonego Prawa obrzydliwością, szukaniem prawdy poza Bogiem. Do Jezusa zaprowadziła ich gwiazda. Siedzieli po uszy w astrologii? Rozpoznali w niemowlęciu Króla i obsypali Go darami godnymi monarchy.
Królewski wjazd Jezusa do Miasta Pokoju zapowiadał proroczo Zachariasz: „Wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9).
– Porusza mnie punkt 252 „Dzienniczka” siostry Faustyny – opowiada Tomasz Gałuszka, dominikanin. – Kilka dni po złożeniu ślubów wieczystych Faustyna przechodziła korytarzem i nagle pojawił się Jezus. Tym razem inaczej niż zwykle: pokryty ranami, strasznie obolały, zakrwawiony, w podartej szacie. Jezus z pretorium. I mówi do niej: „Spójrz, kogoś poślubiła”. Myślę, że Jezus spodziewał się, że Faustyna padnie z wrażenia, rozpłacze się. A ona mówi: „Wyglądasz fantastycznie! W ogóle podobasz mi się o wiele bardziej, niż gdybyś pojawił mi się w całym majestacie”. I wtedy Jezus pyta: „Dlaczego?”. A Faustyna odpowiada: „Ponieważ Twoja wielkość mogłaby mnie przygnieść, a tak widzę, jak bardzo mnie kochasz”. Na to Pan Jezus nie odpowiedział już nic. Zamurowało Go. Jest to moment, kiedy Jezus zachwycił się stworzeniem. On rzeczywiście zastanawia się, kim ona jest, jak niezwykłym i fantastycznym jest stworzeniem.
Marcin Jakimowicz