Dziwny to król, który pada na kolana, by umyć brudne stopy poddanych i który w swym królewskim rodowodzie wymienia cudzołożnice. Nie z tego świata.
Ikona Pantokratora z klasztoru św. Katarzyny na górze synaj, VI w. n.e. Wszechwładny
Gdy przed laty wracałem z modlitwy we wspólnocie, nagle w pustej, ciemnej uliczce zatrzymał się z piskiem opon samochód, wyskoczyło czterech napakowanych kiboli i… Leżąc zakrwawiony na śniegu, momentalnie przypomniałem sobie słowo, które wielokrotnie słyszałem kilkanaście minut wcześniej: „Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka” (Za 2,12). W domu spojrzałem na ikonę Chrystusa Pantokratora (kopię wizerunku przechowywanego w klasztorze pod górą Synaj). Zauważyłem coś, czego nigdy wcześniej nie dostrzegałem: Jezus jedno oko ma większe. Jakby opuchnięte, podbite. To specjalny zabieg osób, które pisały tę ikonę. Dotknęło mnie to, jak bardzo Bóg się do nas upodobnił, ogołocił się, upokorzył, przyjąwszy postać sługi.
W potężnym masywie górskim z granitu o wysokości 2285 metrów, na którym Mojżesz otrzymał Dziesięcioro Przykazań, leży najstarszy w Egipcie monastyr wybudowany w pierwszej połowie VI wieku na polecenie cesarza Justyniana. To tu znajduje się słynna ikona Chrystusa Pantokratora (dosł.: Wszechwładnego, Pana wszystkiego), najwcześniejszy wizerunek przedstawiający Jezusa jako władcę. Podobne mozaiki zachwycają nas również w świątyniach z IV wieku. Chrystus nie ma na głowie korony, ale dostojny niebieski płaszcz podbity złotem jest szatą cesarza. Jedna część twarzy Władcy jest subtelna, delikatna i rozświetlona wewnętrznym światłem, druga – ostra, stanowcza, ciemna, zraniona. Oko jest podbite, powieka – opuchnięta, a źrenica – rozszerzona. Bóg i człowiek. Zwycięski władca i „mąż oswojony z cierpieniem”. Wielu, widząc taki wizerunek, może zakrzyknąć: „A myśmy się spodziewali…”.
– Nasze wyobrażenia o potędze Jego królowania biorą się z tęsknoty starej i grzesznej jak świat, z tęsknoty za tym, byśmy mieli jakiegoś porządnego, potężnego króla, a nie takiego wyszydzonego i oplutego, którego inni biją po głowie – opowiada o. Wojciech Ziółek, jezuita. – To kontynuacja krzyku: „Nie mamy króla poza Cezarem!”. Ci, którzy przyszli do Piłata, czyli nasi przodkowie w buncie, wołali de facto: „Nie chcemy takiego mesjasza, jakiego ukazuje w swej Ewangelii św. Jan. Nie chcemy mieć za króla oplutego, bezbronnego i zhańbionego człowieka z cierniową koroną na głowie. Wolimy Cezara”. Cała Ewangelia wskazuje właśnie na tego wzgardzonego przez ludzi Sługę Jahwe i nie pozostawiając żadnych złudzeń, mówi: „Oto król wasz”. Już w Ewangelii tłum chciał obwołać Jezusa królem. Kiedy? Zaraz po rozmnożeniu chleba, gdy ludzie zobaczyli, co zrobił, i pomyśleli sobie, że to bardzo obrotny i zaradny gość, bo kilkoma chlebami potrafił nakarmić parę tysięcy. Ale Pan Jezus, gdy poznał ich zamiary, nie pozwolił na traktowanie Go jak gwaranta dostatku, lecz „oddalił się sam na górę”.
Wszelka władza!
Pamiętacie, jakimi słowami Jezus uspokoił wątpiący tłum? „Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i powiedział: »Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi«” (Mt 28,18). Dana Mu jest wszelka władza. Jest absolutnym, suwerennym władcą.
– Zapowiedział: „Dana Mi jest wszelka władza” – to znaczy, że On może dopuścić działanie zła, ale panuje nad światem bezbłędnie. Cały czas – nie ma wątpliwości s. Małgorzata Borkowska, benedyktynka.
Katechizm Kościoła Katolickiego poświęca mnóstwo miejsca zagadnieniu królowania Chrystusa. Po raz pierwszy wspomina o nim w punktach poświęconych przymierzu z Noem. Wspomniany tam król i kapłan Melchizedek, którego imię oznacza króla sprawiedliwości i króla pokoju, jest figurą Chrystusa. W rozdziale poświęconym wierze w Syna Bożego czytamy: „Takim namaszczonym miał być przede wszystkim Mesjasz, którego Bóg miał posłać, by zapoczątkował ostatecznie Jego Królestwo. (…) Jezus wypełnił mesjańską nadzieję Izraela w potrójnej funkcji kapłana, proroka i króla” (KKK 436). „Prawdziwe znaczenie królowania Jezusa ukazuje się z wysokości krzyża. Po zmartwychwstaniu (…)będzie mogło być ogłoszone przez Piotra całemu ludowi” (KKK 440). „Zasiadanie po prawicy Ojca oznacza zapoczątkowanie Królestwa Mesjasza, wypełnienie wizji proroka Daniela (…): »Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie« (Dn 7,14). Od tej chwili Apostołowie stali się świadkami »Królestwa, któremu nie będzie końca«” (KKK 664). „Jezus Chrystus (…) posiada wszelką władzę w niebie i na ziemi, jest Panem wszechświata i historii” (KKK 668), a „Kościół jako Królestwo Chrystusowe jest zalążkiem i zaczątkiem Jego Królestwa na ziemi” (KKK 669).
„Chociaż Chrystus nigdy nie nosił korony królewskiej, nie trzymał w ręku berła i nie zasiadał na tronie królewskim, tytuł Króla najzupełniej Mu się należy, i to w zakresie, jakim nie dysponował żaden władca świata” – przypomnieli polscy biskupi w 1975 roku, z okazji 50. rocznicy ustanowienia święta Chrystusa Króla. „Władcy ziemscy nabywają tytuł królewski przez dziedziczenie, nominację i podbój. Wszystkie trzy tytuły dają Chrystusowi pełne prawo do korony i najwyższej władzy. Jako człowiek pochodził przecież w prostej linii od króla Izraela, Dawida, więc z krwi i dziedziczenia miał prawo do tytułu Króla. Chrystus jest ponadto Synem Bożym, naturą równy Bogu, a jako taki jest Panem nieba i ziemi, Panem najwyższym i absolutnym, z którym wszelkie królestwa ziemskie nie mogą się porównywać”.
Jak stanowczo i prawdziwie brzmią wypowiadane podczas każdej Eucharystii słowa: „Bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki”. Z jaką tęsknotą mamy prawo wołać: „Przyjdź królestwo Twoje”.
– Kiedy Jezus wsiada na osiołka, zwierzę będące symbolem królestwa Dawidowego, pielgrzymów ogarnia radość, wynikająca z pewności: to On, Syn Dawida! – przypomniał w Niedzielę Palmową 5 kwietnia 2009 r. Benedykt XVI. – Dlatego pozdrawiają Jezusa mesjańskim okrzykiem: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie” i dodają: „Błogosławione królestwo ojca naszego, Dawida, które nadchodzi!”. Nie wiemy, jak właściwie rozentuzjazmowani pielgrzymi wyobrażali sobie owo nadchodzące królestwo Dawida. A czy my naprawdę zrozumieliśmy przesłanie Jezusa, Syna Dawidowego? Czy zrozumieliśmy, czym jest królestwo, o którym mówił w czasie przesłuchania przez Piłata? Zrozumieliśmy, co oznacza, że królestwo to nie jest z tego świata? A może chcielibyśmy, żeby ono było z tego świata?
Marcin Jakimowicz