Kiedy PiS zdarza się zachłysnąć władzą, a „totalna opozycja” traci powagę, brakuje porządnej opozycji, jaką obiecał być Kukiz’15.
13.08.2018 13:40 GOSC.PL
Kiedy w maju Prawica Rzeczypospolitej Marka Jurka nawiązała porozumienie z Kukiz’15, wydawało się, że nacisk na PiS, chociażby w kwestii aborcji eugenicznej, zwiększy się. Partia rządząca mocno niepoważnie traktuje prace nad zmianą prawa popartą przez prawie 900 tys. Polaków. Sojusz Pawła Kukiza z Markiem Jurkiem dawał nadzieję, że sejmowi sojusznicy tego pierwszego będą naciskać na przyśpieszenie prac nad obywatelskim projektem ratującym niepełnosprawne, nienarodzone dzieci. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Nie słychać ze strony politycznego ruchu znanego muzyka głosów nawołujących do zajęcia się tą ważną dla Polaków (zwłaszcza tych jeszcze nie narodzonych) sprawą.
W ogóle mało ostatnio słychać Pawła Kukiza i jego ludzi. A przecież okazji do tego jest mnóstwo. Sprawa aborcji eugenicznej jest tylko jedną z nich. Słabo słychać głos posłów wywodzących się ze środowisk wolnorynkowych, kiedy rząd chce wprowadzać nowe podatki, dla niepoznaki nazywane daninami i opłatami. Słabo słychać głosy kukizowych zwolenników demokracji bezpośredniej, kiedy PiS „zmielił” referendalną inicjatywę prezydenta. Nie słychać posłów wywodzących się ze środowisk narodowych, kiedy władze Katowic czy Warszawy rozwiązywały marsze tych środowisk, bardzo słabo to uzasadniając (w przypadku Katowic sąd uchylił decyzję, w przypadku Warszawy wydaje się to równie prawdopodobne).
Na początku swojego istnienia ruch polityczny Pawła Kukiza wydawał się bardzo ciekawy. Łączył w sobie środowiska narodowe, środowiska wolnościowe i zwolenników demokracji bezpośredniej. Wydawał się być też dobrą alternatywą dla PiS. Nie ogłaszał się „opozycją totalną”, ale był gotowy do współpracy z rządem w niektórych sprawach, i do jego krytyki w innych. Krytyka PiS przydałaby się w działaniach, które są konieczne, ale wymagałyby większej dyskusji (reforma sądownictwa), w działaniach, które są nie do końca korzystne dla Polski (pomysły nowych podatków), jak i w działaniach, które partia rządząca obiecała podjąć, ale obietnic nie spełnia (ochrona niepełnosprawnych dzieci nienarodzonych).
Na trzecie miejsce w sondażach zaczyna wychodzić SLD. Patrząc na działania liberalnych partii, PO i Nowoczesnej, widać, że partie te mają coraz większe problemy ze sformułowaniem programu dla Polski. W problemy z jałowością „totalności” nie wpada za to SLD. I to Sojusz może przejąć rolę głównej partii opozycyjnej. A nie będzie to dobra wiadomość dla Polski. SLD nie poprawi stanu rzeczy tam, gdzie PiS popełnia błędy. Czyli w obszarze zbytniej kontroli państwa w różnych obszarach życia w Polsce, zwłaszcza w gospodarce. Sojusz może za to prowadzić fatalną politykę w stosunku do różnych groźnych zjawisk, takich jak ideologia gender i próby uczynienia z UE superpaństwa, nie chroniąc nas przed nimi.
Kukiz’15 mógłby być naprawdę dobrą opozycją wobec PiS. W obszarze polityki historycznej, polityki zagranicznej czy ochrony życia i rodziny mógłby wspierać rząd tej partii, a nawet nawoływać go do większego zdecydowania. W innych obszarach, jak polityka gospodarcza czy demokracja bezpośrednia, mógłby prezentować stanowisko radykalnie odmienne od rządu. I ten sposób stanowiłby dobrą opozycję dla obecnie rządzącego środowiska politycznego. W sprawach istotnych, jak obrona chrześcijańskiego i narodowego charakteru Polski, zachowany byłby konsensus. W prawach, w których można wykorzystywać różne rozwiązania, jak gospodarka czy ustrojowe kwestie demokracji, mielibyśmy wybór.
Aby zbudować taki korzystny dla Polski system dwupartyjny, Kukiz’15 musiałby się szerzej otworzyć się na inne środowiska samorządowe, wolnorynkowe, narodowe, katolickie czy walczące o demokrację bezpośrednią. Na razie lider ruchu swojego imienia otworzył się na współpracę z Prawicą RP Marka Jurka. Miejmy nadzieję, że to tylko pierwszy krok. Bo jeśli Paweł Kukiz zbiera się do następnego, to robi to bardzo nieśmiało.
Bartosz Bartczak