Bluza z symbolem Polski Walczącej nie czyni patriotą. Ale też nie zaprzecza prawdziwemu patriotyzmowi.
Jest sierpień – czas przepychanek, złośliwości i wyliczanek: kto bardziej, mądrzej, lepiej, ofiarniej żyje i działa patriotycznie. I oczywiście doskonałym pretekstem do tych rozważań i wojenek są sierpniowe rocznice oraz „sierpniowa moda”, czyli tzw. odzież patriotyczna. Dla niewtajemniczonych są to głównie bluzki, T-shirty i bluzy z różnymi nadrukami, napisami nawiązującymi do walki o niepodległość, symbolami patriotycznymi, zwykle w biało-czerwonych barwach. Od kiedy pojawiły się one na rynku, nie milknie dziwna dyskusja dotycząca tego, czy to dobrze, czy źle zakładać takie koszulki (i inne części garderoby). Noszący często z pogardą patrzą na nienoszących. Że niby tacy niepatriotyczni, że antypolscy, i pewnie wstydzą się symboli. Ci drudzy jeszcze bardziej pogardliwie wyśmiewają „pseudopatriotów w biało-czerwonych gaciach”, wyzywając ich od piwnych brzuchów, na których opina się piękny i poważny symbol. Z pychą wymieniają, na czym polega „prawdziwy patriotyzm”. No właśnie – na czym? Oczywiście wyłącznie na tych sprawach, z którymi ludzie ci sami się identyfikują. Hola! Kto daje prawo oceniania, kto jest bardziej lub mniej patriotyczny? W dodatku za wyznacznik patriotyzmu traktując… bluzę z symbolem Polski Walczącej lub jej brak. Naprawdę nie czyni ona nikogo patriotą, jednak nie zaprzecza też prawdziwemu patriotyzmowi. Bo to wszystko przebiega głębiej, dużo głębiej niż na poziomie ciuchów. Z drugiej strony wyśmiewanie osób, które lubią nosić – szczególnie w sierpniu – tzw. odzież patriotyczną, wskazuje na spore deficyty w kulturze osobistej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska