Polska jest jednym z największych przegranych tegorocznego mundialu. Ale właśnie z tego, co działo się na rosyjskich boiskach, powinniśmy wyciągnąć lekcję.
17.07.2018 12:17 GOSC.PL
Pierwsze piłkarskie mistrzostwa świata w Europie Wschodniej okazały się sporym sukcesem. Kolejny raz - po Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie - okazało się, że kraje postkomunistyczne potrafią zorganizować dużą imprezę sportową nie gorzej niż państwa od dziesięcioleci kapitalistyczne. Ale wyrównanie poziomów Europy Wschodniej i Zachodniej widać nie tylko na poziomie organizacji, ale też na gruncie sportowym. Chorwacja była pierwszym od 56 lat krajem z naszej części kontynentu, który zameldował się w finale mundialu. Chorwaci byli czarnym koniem mistrzostw. Ale był to inny czarny koń niż Bułgaria w 1994 r. czy Turcja w 2002 r. Od sukcesu sprzed 20 lat ta reprezentacja gra bardzo solidnie i wicemistrzostwo jest zwieńczeniem pewnej drogi, a nie jednorazowym osiągnięciem.
Mundial pokazał też po raz kolejny dominację europejskich reprezentacji. Już drugi raz w XXI w. półfinał mundialu przypominał półfinał mistrzostw Europy. Ale reprezentacje z naszego kontynentu stają się coraz mniej „europejskie”. W mistrzowskiej reprezentacji Francji 2/3 składu stanowili potomkowie afrykańskich i karaibskich imigrantów. Podobna była sytuacja w „brązowej” Belgii. Cztery lata wcześniej mistrzostwo zdobyły równie multikulturowe Niemcy. Czy więc do sukcesu potrzebni są imigranci? Być może coś w tym jest. Imigranci mają dla swoich reprezentacji szczególną wartość. Nie tylko są oni często lepiej predysponowani fizycznie, ale i bardziej zmotywowani. Piłka nożna jest dla nich największą szansą na wyrwanie się z imigranckiego getta.
Od dwóch finalistów, Francji i Chorwacji, Polska mogłaby się dużo nauczyć. Od Chorwatów - motywacji. Chorwacja to młody kraj, z trudną historią. Wielu jej piłkarzy może jeszcze pamiętać wojnę o niepodległość z lat 90. Gra z szachownicą na piersi ma więc dla nich wyjątkowe znaczenie. Chorwacki patriotyzm jest naprawdę silny. I przekłada się on na grę reprezentacji. Chorwackie gwiazdy skupiają się na strzeleniu bramki dla swojej ojczyzny, a nie na fryzurze czy reklamie parówek. A przecież Polacy też mają w sobie duże pokłady patriotyzmu i występ w biało-czerwonych barwach powinien mieć nie mniejsze znaczenie niż gra w chorwackiej szachownicy.
Inną naukę daje nam Francja. Chociaż w innych obszarach integracja imigrantów nie wychodzi im najlepiej, to jeśli chodzi o sport, osiągają sukcesy. Polska też staje się powoli celem imigracji. Można oczywiście narzekać tak jak Krzysztof Bosak. Ale nasza rosnąca gospodarka i starzejące się społeczeństwo potrzebują imigrantów. Nie możemy tylko popełnić błędów innych krajów. Musimy jak najszybciej ich zintegrować z polskością. Dzięki lekcjom polskiego i historii pomóc ich dzieciom poczuć się częścią polskiej wspólnoty. A na lekcjach wuefu pomóc im odkryć talenty. W ten sposób będziemy mieli piłkarzy, którzy już od najmłodszych lat będą zmotywowani do zdobywania mistrzostwa świata dla Polski.
Bartosz Bartczak