Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: „Uszanują mojego syna”. Mk 12, 6
Jezus zaczął mówić w przypowieściach do arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych:
«Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas, posłał do rolników sługę, by odebrał od nich należną część plonów winnicy. Ci chwycili go, obili i odprawili z niczym. Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. Posłał jeszcze jednego, i tego zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali.
Miał jeszcze jednego – umiłowanego syna. Posłał go do nich jako ostatniego, bo mówił sobie: „Uszanują mojego syna”. Lecz owi rolnicy mówili między sobą: „To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze”. I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy. Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym.
Nie czytaliście tych słów w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach”».
I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim opowiedział tę przypowieść. Pozostawili Go więc i odeszli.
Potrzeba ogromnego zaufania, żeby pieczołowicie zbudowaną winnicę pozostawić obcym ludziom i wyjechać. Zaufanie często bywa nadszarpywane. W przypadku właściciela winnicy sprawa zakończyła się tragicznie: doszło do śmierci jego dziecka. Pan Jezus w tej przypowieści relacjonuje sposób postępowania swojego Ojca. Pełne zaufanie do człowieka to punkt wyjścia Boskiego planu. Bóg naraża więc siebie na porażkę. Wielokrotne próby napominania to środek. Zwieńczeniem niejako jest śmierć umiłowanego Syna. Taka jest pedagogika Bożej miłości. Ogromny depozyt zaufania, szansa na poprawę, krew przelana na zbawienie ludzi. A my mamy jakby łuski na oczach i tak często nie dostrzegamy starań Właściciela Winnicy.
ks. Adam Pawlaszczyk