Lubaczewski: Morawiecki "merytoryczną podporą" w negocjacjach ws. Pomnika Katyńskiego

Premier Mateusz Morawiecki był "merytoryczną podporą" w rozmowach z burmistrzem Jersey City Stevenem Fulopem ws. Pomnika Katyńskiego - powiedział PAP dyrektor wykonawczy Polskiej Izby Handlowej w USA Eric Lubaczewski.

Lubaczewski, negocjator w rozmowach z burmistrzem Jersey City, zaznaczył, że premier nie brał udziału w rokowaniach, ale - jak mówił - był o nich informowany, podpowiadał i wzmacniał negocjatorów w przekonaniu, że powinien to być dialog, że "zawsze można zyskać więcej, rozmawiając nawet przy kawie o takich sprawach, jak rodzina, dzieci, aniżeli krzycząc na ulicy".

"Dzięki takim ludziom jak pan premier mieliśmy merytoryczną podporę, że to jest ta droga, że tak trzeba rozmawiać, że przede wszystkim Polska i Stany Zjednoczone, to są partnerzy, że nie ma nienawiści antysemickiej w Polsce" - powiedział Lubaczewski.

"Dla mnie z perspektywy Polaka, patrzącego oczami imigranta mieszkającego w Ameryce, w Polsce są dwie osoby, mające wizję współpracy z Stanami Zjednoczonymi, jest to oczywiście premier Morawiecki i (wicemarszałek Senatu) Adam Bielan. Obaj byli ze mną w kontakcie i pomagali merytorycznie" - zaznaczył Lubaczewski.

Jak dodał, oprócz niego i Douglasa Palmera (były burmistrz Trenton w stanie New Jersey) nikt nie miał bezpośredniego kontaktu z Fulopem w trakcie negocjacji.

"Nie było powodu, żeby tak ważna osoba w polskim państwie (jak premier) rozmawiała z burmistrzem, ale pan burmistrz dokładnie wiedział, że mamy ciągły kontakt z premierem (...) powiedzieliśmy mu na początku, że mamy kontakt z kilkoma polskimi topowymi liderami i z ich aprobatą negocjujemy" - mówił Lubaczewski.

Jak dodał, rozmowa z Fulopem odbywała się w porozumieniu z konsulem generalnym RP w Nowym Jorku Maciejem Golubiewskim, prezesem Komitetu Pomnika Katyńskiego Krzysztofem Nowakiem oraz prezesem KPA w New Jersey Stanisławem Śliwowskim.

W ocenie Lubaczewskiego, w negocjacjach nie pomagały dziesiątki wpisów na Twitterze z wyzwiskami pod adresem burmistrza. "Wyczerpany koniecznością uporania się na co dzień z wieloma sprawami (Fulop) reagował emocjonalnie, ponieważ porozumienie, które byłoby do przyjęcia dla Polaków, wymagało też akceptacji innych ludzi" - zaznaczył.

Jego zdaniem, były momenty, kiedy wydawało się, że porozumienie jest niemożliwe, "że nie oddadzą oni Polakom praktycznie ostatniego miejsca na nabrzeżu, kawałka pięknej amerykańskiej ziemi najdroższej w Jersey City". Lubaczewski nazwał misję "gigantycznymi rozmowami i negocjacjami". Jak ocenił, burmistrz od początku chciał rozwiązać sprawę.

Negocjator zwrócił zarazem uwagę, że rozmowy były skuteczniejszą metoda od wypisywanych e-maili. Niektóre - twierdził - pochodziły nawet od czołowych polskich liderów. "Nie było w nich propozycji spotkania dla znalezienia kompromisu, ale rozkazujący ton" - podkreślił.

"Sporo z nich zawierało język znienawidzony, że burmistrz musi, grożono mu sądem. Nie była to droga, żeby załatwić sprawę. Oczywiście jesteśmy wdzięczni Polonii, która (...) postawiła się, pisała. Nabrało to większego rozmiaru i na pewno wszystkie strony były jeszcze bardziej zorganizowane. Nie wydaje mi się, żeby pan burmistrz o 12 w nocy przeprowadzał spotkanie, gdyby nie wiedział, że to ważna sprawa dla wielu, wielu ludzi" - przekonywał Lubaczewski.

Pomnik Katyński jest usytuowany w Jersey City, w stanie New Jersey, na placu Exchange Place. 30 kwietnia burmistrz Fulop informował o projekcie stworzenia parku na terenie, na którym stoi obecnie monument. Zapowiedział, że pomnik zostanie przeniesiony i tymczasowo przechowany w Departamencie Prac Publicznych, aby nie został uszkodzony. Plany usunięcia pomnika wywołały sprzeciw miejscowej Polonii, a także władz w Warszawie.

Ostatecznie, udało się znaleźć kompromis. Monument ma pozostać na nadbrzeżu rzeki Hudson, zostanie jedynie przesunięty o 60 m od miejsca, gdzie znajduje się obecnie.

 

« 1 »