- Stwierdziłem: skoro życie z alkoholem, z narkotykami, z kobietami, ze spełnionymi marzeniami nie dało mi satysfakcji, to jeszcze jednej rzecz nie zrobiłem: nie spróbowałem drogi z Bogiem - mówił Krzysztof Sowiński na Złotych Łanach.
Na zakończenie żywiołowego śpiewu uwielbienia i oklasków dla Jezusa wszyscy, trzymając się za ręce, modlili się wstawienniczo za osoby stojące obok. W modlitwie poprowadził ich ks. Roman Berke. Spotkanie zakończył Apel Jasnogórski i wspólna gościna przy stole, przygotowana przez dorosłych ze wspólnot Odnowy.
Przy wyjściu z kościoła każdy dostał krówkę - cukierek - z dołączonym do niej słowem Bożym, przypominającym o Bożej miłości - o tym, o czym mówił Krzysztof Sowiński, dziś mąż, a od dwóch tygodni tata Róży Marii.
Ks. Marcin Hałas pobłogosławił wszystkich Najświętszym Sakramentem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kiedy było cicho, przychodziła depresja
- Pan Bóg przemienił moje życie cztery lata temu - mówił Krzysztof. - Jego droga do mnie była trochę wyboista, przez moje wybory. Dzisiaj moje życie wygląda idealnie w porównaniu z tym, co było kiedyś… Całe życie wierzyłem w Boga. Do tego stopnia, że nawet się do Niego przyznawałem. A jednocześnie byłem łobuzem od najmłodszych lat. Miałem dużo "wolności domowej". Jestem z rodziny rozbitej, mieszkałem tylko z mamą. Kombinowałem na wszystkie sposoby, żeby robić wszystkie złe rzeczy, których inni w moim wieku może jeszcze nie chcieli robić albo nie mieli odwagi do tego.
Jak mówił, od dziecka oglądał bardzo dużo telewizji. Kiedy miał 5 lat, po raz pierwszy zobaczył film pornograficzny. - To było coś, co bardzo głęboko weszło w moje życie i było w nim przez długie lata - mówił. - Potem bazowałem na doświadczeniu z oglądania różnych osób w filmach sensacyjnych i science fiction, gdzie widziałem twardzieli - pełnych werwy, cwaniactwa, z niewyparzonymi gębami - duzi goście z bicepsami i karabinami. Pili alkohol, brali narkotyki - byli takimi kozakami. To był mój wzór mężczyzny.
Miał 11 lat, gdy po raz pierwszy się upił. Niedługo potem zaczął palić marihuanę. - Te dwie rzeczy zaczęły mi towarzyszyć każdego dnia: alkohol, narkotyki - marihuana do czasów studiów, potem zacząłem brać twarde narkotyki. Zacząłem się czuć fajnie - opowiadał.