W filmie udostępnionym przez TVP znaleźliśmy wypowiedź Władysława Bartoszewskiego, dzięki której doszliśmy do miejsca ukrycia części szubienicy, na której powieszono gen. Fieldorfa - powiedział PAP w czwartek dyr. Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacek Pawłowicz .
W dawnym areszcie śledczym na warszawskim Mokotowie trwa budowa Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL; planowane są kolejne prace poszukiwawcze oraz ekshumacyjne. W czwartek, dzięki analizie materiałów archiwalnych, znaleziono ukryte części szubienicy, na której stracono generała Augusta Fieldorfa "Nila".
"Znajdujemy się w miejscu, w którym była szubienica. Ślady murowania wskazują, że była tu zainstalowana dużo wcześniej niż w latach stalinowskich. Najprawdopodobniej, jest to szubienica przedwojenna - jej elementy odnaleźliśmy w ukrytym dole, który był zalany betonem. Służył on jako zapadnia podczas egzekucji. Wszystkie części szubienicy zostały skute, wrzucone do tego dołu, a potem zasypane gruzem i zabetonowane, równo z posadzką" - powiedział dyr. Jacek Pawłowicz.
"Analizując filmy, które udostępniła nam TVP, znaleźliśmy wypowiedź Władysława Bartoszewskiego - był więźniem na Rakowieckiej w okresie stalinowskim. Bartoszewski opowiada i pokazuje przestrzeń pawilonu I. Pracując wówczas na terenie drukarni, gdzie pracowali więźniowie, dostał informacje od Niemców - którzy także byli tutaj więzieni - że w piwnicy powieszono generała" - wyjaśnił Pawłowicz. "Bartoszewski dość szczegółowo opisał, że była taka wnęka, do której spływała krew - choć była to raczej krew i płyny ustrojowe. To co powiedział Władysław Bartoszewski, sprawdziło się całkowicie w rzeczywistości" - podkreślił.
"Jeszcze wczoraj były tu urządzenia siłowni a podłoga pokryta wykładzinami. Mając już dokładne wskazówki najpierw znaleźliśmy dziurę - beton, który był wyraźnie inny niż położone wcześniej lastryko. Powierzchnia pod warstwą to podłoga ceglana i w miejscu gdzie była ukryta zapadnia wraz z częściami szubienicy cegły opadały lekko w dół, wyraźnie odsłaniając fragment, który był wymurowany znacznie wcześniej niż reszta podłogi" -opisywał Pawłowicz.
"Sama wnęka pod szubienicą jest całkowicie oryginalna. Nic tu nie było ruszane" - podkreślił. "Myśmy tylko wyjęli z niej elementy szubienicy, bloczki na których wisiała lina, kołowrót do jej podciągania oraz zapadnie. Zapadnia jest absolutną +relikwią+. Dwuskrzydłowa zapadnia składa się ze starych desek, z odbojnikami. Każdy element tego co odnaleźliśmy jest przedmiotem, który był wykorzystywany do mordowania Polaków" - powiedział dyr. muzeum.
"Przed nami jest jeszcze dokładne ustalenie jak to wyglądało. Musimy pamiętać, że ta szubienica - w stanie nienaruszonym - była tutaj do 1994 roku. Następnie zorganizowano tutaj siłownię. Nam nikt z funkcjonariuszy SW nie mówił, ani nie wskazywał, że tutaj właśnie znajdowała się szubienica. Musieliśmy to sami ustalić. Nie zachowały się żadne plany, które wskazywałyby m.in. miejsce straceń lub zostały zniszczone, tak jak wiele innych dokumentów z tamtego okresu" - dodał.
Kompleks byłego aresztu to miejsce, w którym przetrzymywano, torturowano i mordowano żołnierzy II konspiracji w okresie stalinizmu PRL. Wciąż poszukiwane są szczątki zamordowanych oraz dawne pomieszczenia użytkowe aresztu, jak np. zawalone tunele podziemne.
Dyr. Pawłowicz pokazał PAP celę w której był trzymany generał August Fieldorf +Nil+. "Wiemy to z dokumentów, które są przechowywane w IPN; jego teczki więziennej. Przestrzeń tej celi będzie bardzo dokładnie zbadana przez konserwatorów muru. Będą zdejmowane kolejne warstwy tynku, który został nałożony w przeszłości, aby zobaczyć co dokładnie zachowało się z okresu, kiedy osadzony był tu generała Fieldorfa" - wyjaśnił.
"W całym X pawilonie, takich cel jak ta, jest w sumie 86. Mamy ustalonych kilkadziesiąt cel, w których były przetrzymywane konkretne osoby. Idąc wzdłuż kolejnych cel i na kolejne piętra X pawilonu możemy zobaczyć m.in. celę ostatniego komendanta Narodowych Sił Zbrojnych Stanisława Kasznicy, księdza Rudolfa Marszałka, czy Witolda Pileckiego. Ci wszyscy ludzie zostali tutaj zamordowani" - przypomniał Pawłowicz
Przypadek demontażu i zamurowania szubienicy na Rakowieckiej to wg dyr. Pawłowicza, jeden z elementów ukrywania miejsc zbrodni komunistycznych, w okresie współczesnej Polski.
"Tego typu rzeczy, na początku lat 90-tych, działo się w areszcie na Mokotowie dużo więcej. Zostały wtedy zniszczone karcery, które były w piwnicach. Zlikwidowano cele, które były po drugiej stronie korytarza pawilonu I, gdzie było tzw. twarde łoże. To były specjalne, karne cele wykorzystywane podczas stanu wojennego. Wielu ludzi, którzy obecnie są znanymi postaciami, przeszło przez te cele. Wielu z nich do dziś pyta czy jeszcze tu są, kiedy tu przychodzą. Niestety zostały one zniszczone na początku istnienia współczesnej Polski" - podsumował.