Podczas sobotniego wiecu wyborczego w Binz na Rugii kanclerz Niemiec zwróciła się w tej sprawie bezpośrednio do swojego głównego rywala Martina Schulza.
"Żyjemy w niespokojnych czasach, dlatego nie możemy sobie obecnie pozwolić na żadne eksperymenty" - powiedziała Merkel na spotkaniu z wyborcami w nadbałtyckim kurorcie.
"Żeby nie wiem jak i kogo pytać, SPD nie daje odpowiedzi na jedno pytanie: czy zrobicie koalicję czerwono-czerwono-zieloną (SPD-Lewica-Zieloni), czy też nie" - mówiła szefowa rządzącej CDU. Jak podkreśliła, Niemcom potrzebne są w najbliższych latach stabilność i bezpieczeństwo.
"Ze względu na przyszłość Niemiec powinno się wiedzieć, jakie zamiary ma socjaldemokracja" - wyjaśniła szefowa rządu, ubiegająca się po raz czwarty o fotel kanclerski.
Koalicja SPD z Lewicą i Zielonymi byłaby jedyną możliwością pozwalającą na zdobycie przez socjaldemokratów fotela kanclerza. Z aktualnych sondaży wynika, że trzem partiom zabrakłoby jednak głosów do utworzenia rządu.
Merkel zaapelowała do wyborców, by 24 września poszli na wybory. "Nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte" - zastrzegła. Z najnowszego sondażu telewizji ZDF wynika, że 89 proc. uważa zwycięstwo CDU za przesądzone. Kierownictwo partii obawia się, że pewność zwycięstwa może wpłynąć demotywująco na wyborców. W sondażach partie chadeckie CDU i CSU mają przewagę kilkunastu punktów procentowych nad SPD Schulza.
Wystąpienie Merkel w Binz przerywane było gwizdami, jednak skala protestów była znacznie mniejsza niż kilka dni temu w Torgau i Finsterwalde, na terenie Saksonii i Brandenburgii - pisze agencja dpa.
We wschodnich Niemczech, czyli w byłej NRD, sprzeciw wobec polityki migracyjnej rządu jest szczególnie silny, chociaż liczba uchodźców i obcokrajowców jest tam zdecydowanie mniejsza niż w zachodniej części kraju.
Wyspa Rugia należy do okręgu wyborczego Merkel. Obecna szefowa rządu zdobywa w nim bezpośredni mandat nieprzerwanie od 1990 roku. Cztery lata temu osiągnęła rekordowy rezultat - 56,2 proc. głosów.