Jakie są mocne, a jakie słabe strony biało-czerwonej drużyny? Jakie są szanse na historyczne wejście na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik?
Krzysztof Wielicki - zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, pierwszy zimowy zdobywca Mt. Everestu i legenda światowego himalaizmu - w wywiadzie udzielonym portalowi onet.pl skomentował skład polskiej narodowej wyprawy na K2, który w tym sezonie powalczy o historyczne zimowe wejścia na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik. Wielicki jest kierownikiem tej ekspedycji. Oprócz niego pojadą Janusz Gołąb - kierownik sportowy, Krzysztof Wranicz, Dariusz Załuski, Adam Bielecki, Artur Małek, Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Marcin Kaczkan i Piotr Tomala. Swojego uczestnictwa nie potwierdzili jeszcze Kacper Tekieli i Andrzej Bargiel.
Zdaniem Wielickiego to dobrze przygotowana ekipa, której członkowie systematycznie wspinają się w górach wysokich, dzięki czemu są doskonale wytrenowani. Niewątpliwie mocna stroną zespołu jest znajomość góry. Większość wymienionych wspinaczy albo już stanęła na wierzchołku K2, albo uczestniczyła w wyprawie na ten szczyt.
Największą słabością zespołu jest stosunkowo młody wiek wielu wspinaczy. Wielicki obawia się parcia na szczyt młodszych kolegów. Choć - jak podkreśla - determinację należy próbować właściwie ukierunkować, to w dzisiejszych czasach wydaje się niemożliwe takie zespołowe podejście, jakie charakteryzowało narodowe wyprawy z lat 80., na których celem nie był sukces indywidualny, a zdobycie szczytu przez któregokolwiek wspinacza było odbierane jako wspólny sukces wszystkich uczestników ekspedycji.
Indywidualne ambicje mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo wyprawy, a Wielicki jako kierownik właśnie bezpieczeństwo pokazuje jako cel nadrzędny. Dopiero po nim wymienia zdobycie szczytu.
Himalaista zaznacza, że choć według planu "A" Polacy będą starali się zdobyć górę drogą Basków (najkrótszą), to nic nie jest jeszcze przesądzone. Wśród największych niebezpieczeństw K2 wymienia oprócz ekstremalnych warunków pogodowych (temperatury w okolicy -40 st. C, silny wiatr) duże trudności techniczne powyżej 8000 m: ostatni obóz można założyć na wysokości ok. 7600-7800, a w zimowych warunkach przy krótkim dniu atak 1000 m do góry i taki sam powrót jest czymś niezwykle wyczerpującym nawet przy dobrej pogodzie. Do tego należy wziąć pod uwagę fakt, że ostatni odcinek prawdopodobnie nie będzie zaporęczowany, a liny przydadzą się jedynie w czasie drogi powrotnej.
Wojciech Teister /podroze.onet.pl Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.