– Czy objawienia zmieniły coś w twoim życiu? Ljubjica rozkłada ręce: – Babcia regularnie chodziła na Mszę i odmawiała Różaniec. Mama i ja tak samo. A tu nagle przychodzi Gospa i wypala: „Chodźcie na Mszę i odmawiajcie Różaniec”. Przecież to nic nowego.
Konfesjonał świata
Różaniec prowadzą maronici z Libanu. Obok kościoła trwa spowiedź. Spoceni kapłani z plamami soli na sutannach od świtu do późnych godzin nocnych spowiadają w 25 stałych konfesjonałach i na ponad 100 przyniesionych krzesłach. Ustawiają się kolejki.
Idziemy na Podbrdo. W nieprzebranym tłumie zauważam siostrę Emmanuel ze Wspólnoty Błogosławieństw. To z jej książek i opowieści Weina Weibla − protestanta, który pod wpływem zbierania materiałów do reportażu o wiosce byłej Jugosławii został katolikiem – poznawałem przed dwudziestu laty Medjugorje.
Kamienie Podbrdo z roku na rok są bardziej wyślizgane, a rdzawa ziemia mocniej ubita. Mnóstwo ludzi potraktowało dosłownie hasło Cejrowskiego „Boso przez świat” i wchodzi po ostrych kamieniach bez butów. Już wdrapywanie się po tej spalonej ziemi przy 45 stopniach jest nie lada wyczynem. Oczy zalewa mi pot, a okulary jak na złość nie mają opcji wycieraczek. Uf, jak gorąco! Mijam tłum, w którym mieszają się języki.
Medjugorje to nie jest miejsce, które ludzie przyjeżdżają zwiedzać (bardzo częsty obrazek w sanktuariach zachodniej Europy). Tu przyjeżdżają się modlić. Na „brdo ukazanja” słyszę na każdym kroku „Zdravo Marija”, „Ave Maria”, „Hail Mary”. Modlitwę przerywa nieśmiertelne: „Mamo, daleko jeszcze?”. Dzieci mają w sobie coś z Osła ze „Shreka”…
„Gospa Majka moja” – śpiewa grupa z Mostaru. W miejscu, w którym 24 czerwca 1981 roku miejscowe dzieciaki miały ujrzeć Gospę, ruch jak w ulu. Jedynie figura Maryi ze stoickim spokojem spogląda na nowe hotele wyrastające pomiędzy Citluk a Bijakovici. Pod statuetką chłopak klęka przed dziewczyną. Zaczyna coś szeptać. Ta nie potrafi ukryć wzruszenia. Oświadczyny na Podbrdo! Podchodzę do młodych i gratuluję. Przyjechali z Olsztyna. Zaręczyny zostały przyjęte. Czas na pocałunek! Gdyby nie napis „Tisina”, ludzie zareagowaliby brawami.
Dotykam kiści winogron, zastanawiając się, jakie są owoce Medjugorja. Abp Henryk Hoser przytaczał dane: Medjugorje zrodziło 610 powołań kapłańskich i zakonnych (najwięcej we Włoszech), a od 1986, gdy zaczęto prowadzić statystyki, rozdano aż 37,3 mln Komunii. Eucharystie celebrowało ponad 825 tys. księży. Jedynie w czerwcu rozdano ponad 198 tys. Komunii, a do ołtarza wychodziło 4130 kapłanów (137 dziennie).
− Gdy słyszę, że Medjugorje to dzieło szatana, odpowiadam: „Są dwie opcje: albo diabeł zwariował, albo… się nawrócił” − rzuca Wiesiek na chwilkę przed wyniesieniem gigantycznej monstrancji na ołtarz (ma naprawdę krzepę).
Siódme poty
Teologowie są coraz bardziej zgodni: ostateczna ocena objawień, z których każde kończy się zdaniem: „Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”, będzie możliwa dopiero po tym, gdy ustaną.
Jak wiele się tu zmieniło od 24 czerwca 1981 roku… Gospa (po chorwacku Pani) przedstawiła się jako: „Kraljica Mira”. Zwrot ten padł w kraju, którego komunizm miał łagodniejszą twarz niż „sowieckie trzymanie za mordę”. Mieszkańcy demoludów jeździli do Jugosławii na słoneczne wakacje, a mieszkańcy Zagrzebia wyskakiwali na kawę do Grazu. Ludzie przypomnieli sobie słowa o pokoju, gdy w 10. rocznicę objawień Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Świat osłupiał, czytając o Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów…
Niektóre złe duchy można wyrzucić jedynie modlitwą i potem. Przekonuję się o tym na własnej skórze. Dosłownie. − Kochani, wiem, że jest bardzo gorąco – prosi proboszcz parafii. − Ofiarujcie wasz pot za rówieśników, którzy są biedni, są z dala od Boga. Wiecie, że naszą transmisję ogląda 760 tysięcy ludzi?
Za chwilę zgasną światła, a młodzi odpalą od paschału tysiące świec. Zapłonie morze ognia. Wracam do domu ulicą Kraljice Mira. Czyż nie pięknie?
Marcin Jakimowicz