Przyzwyczailiśmy się już do języka ukraińskiego na polskich ulicach. Niedługo powinniśmy przyzwyczajać się do kolejnych języków wschodniosłowiańskich.
Polacy już przyzwyczaili się do ukraińskich rejestracji na autostradach czy pisanych cyrylicą ogłoszeń na słupach. Według niektórych szacunków w Polsce może mieszkać i pracować nawet 1,5 miliona Ukraińców. Polska przez lata prowadziła raczej liberalną politykę wizową wobec południowo-wschodnich sąsiadów. Znaczący jednak napływ znad Dniepru miał miejsce po rozpoczęciu rosyjsko-ukraińskiego konfliktu w 2014 r. Gospodarka ukraińska znalazła się w kryzysie, a wyjazd do pracy do Rosji stał się kłopotliwy. Szybko rozwijająca się Polska ze spadającym bezrobociem stała się atrakcyjnym celem imigracyjnym.
Od niedawna Ukraińców nie obowiązuje obowiązek posiadania wizy na terenie Unii Europejskiej. Może to zachęcić kolejnych mieszkańców Ukrainy do przyjazdu do Polski. Wielu jednak pracujących już w Polsce Ukraińców może pomyśleć o wyjeździe na Zachód. Coraz częściej słychać narzekania na płace w Polsce. Jednak ich miejsce mogą zastępować nieoczekiwanie Białorusini. Według danych ministerstwa pracy, w 2017 wydano już trzy razy więcej oświadczeń o zatrudnieniu obywatela Białorusi niż w ubiegłym roku.
Rosnąca imigracja z Białorusi jest o tyle ciekawa, że dotychczas to raczej Rosja była celem wyjazdów Białorusinów. Jeszcze w 2013 r. ponad połowa z nich wyjeżdżała do pracy właśnie na wschód. Do Polski wyjeżdżało mniej niż 10 proc. z nich. Dziś te proporcje są wyrównane. I w Polsce, i w Rosji chce pracować po około 1/4 Białorusinów pragnących pracować za granicą. Wynika to w dużym stopniu z kryzysu gospodarczego w Rosji. A trzeba pamiętać, że Białorusinom wciąż dużo łatwiej wyjechać właśnie do Moskwy czy Petersburga, niż do Warszawy czy Krakowa.
Co ciekawe, rośnie, choć i tak niewielka, imigracja zarobkowa z Rosji. Obywatele byłego ZSRR są też największymi mniejszościami w Czechach i na Słowacji. Mimo zniesienia europejskiego obowiązku wizowego dla Ukraińców, nie widać jak na razie ich exodusu z Polski czy Czech do innych krajów Unii. Widać, że względy kulturowe mają duże znaczenie przy migracjach ludności. Możemy więc, zamiast angażować się politykę relokacji imigrantów bliskowschodnich, otworzyć szerzej drzwi Europejczykom ze wschodu. I to nie tylko Ukraińcom, ale i Białorusinom czy Rosjanom. Tym, którzy nie tylko chcą u nas być, ale i u nas pracować i się z nami integrować.