I rzeczywiście cofamy się o 500 lat, znowu przeżywając złoty wiek Polski.
Czy Polska ma w końcu szczęście? Wszelkie złe rzeczy, jakie dzieją się w Europie, dzieją się daleko od naszych granic. Konflikt na Ukrainie toczy się ponad tysiąc kilometrów od Przemyśla. Zamachy terrorystyczne mają miejsce w Paryżu, Londynie czy Berlinie, ale już nie w Warszawie czy Krakowie. Nawet kryzys w strefie euro, który pchnął Hiszpanów czy Greków na ulice, nas nie dotyczy. Daleko od nas jest też Zatoka Perska, gdzie rośnie napięcie między szyickim Iranem a sunnicką Arabią Saudyjską czy Morze Południowochińskie, gdzie ambicje Pekinu napotykają na opór sojuszników Ameryki.
Wbrew histerycznym sądom opozycji, nasz kraj prowadzi bardzo zbilansowaną politykę. I jeśli Schetyna zachowa rozsądek Tuska bez jego karierowiczostwa, będzie ją kiedyś kontynuował. W Unii walczymy przede wszystkim o zachowanie wolnego przepływu towarów i usług, bez angażowania się w powodujące kryzysy inicjatywy jak strefa euro czy polityka relokacji imigrantów. Od Amerykanów przyjmujemy żołnierzy i gaz ziemny, a z Chińczykami planujemy budować Centralny Port Lotniczy i Nowy Szlak Jedwabny. Przyjmujemy bliskich kulturowo migrantów z Ukrainy, którzy chcą u nas pracować, a sprzeciwiamy się podrzucaniu nam imigrantów muzułmańskich, którzy do nas się nie wybierają.
Czy czeka nas kolejny złoty wiek? Tuż przed tym pierwszym złotym wiekiem Europę nawiedziła czarna śmierć która na chwilę zmniejszyła różnicę potencjałów między Europą zachodnią i środkową. Tę szansę potrafili wykorzystać polscy władcy od Kazimierza Wielkiego po Zygmunta Augusta. Zreformowaliśmy kraj, pokonaliśmy Zakon Krzyżacki, stworzyliśmy unię z Litwą i rozwinęliśmy swoją kulturę. Niestety, ekonomiczny podział Europy, spowodowany odkryciami geograficznymi, wepchnął nas w wieki dominacji feudalnych właścicieli ziemskich, która ostatecznie sprowadziła na nas zgubę rozbiorów.
Bronisław Komorowski twierdził, że już w 2015 r. żyliśmy w złotym wieku, a Ewa Kopacz twierdziła, że nastąpi on dopiero pod rządami PiS, kiedy partia ta cofnie on nas o 500 lat wstecz (czyli właśnie do złotego wieku). Może kryzys finansowy czy migracyjny nie są tak niszczące jak czarna śmierć, ale stopniowe wyrównywanie potencjałów zachodniej i środkowej Europy jest faktem. Czy, niczym nasi przodkowie, będziemy potrafili wykorzystać szanse stojące przed Polską? Ówczesne polskie elity potrafiły iść na kompromisy. Teraźniejsze też by mogły, jeśli dla wszystkich absolutnie najważniejszy byłby interes Polski i jej mieszkańców. A nie interes Donalda Tuska bądź Bartłomieja Misiewicza, sędziów bądź taksówkarzy, "Gazety Wyborczej" bądź "Gazety Polskiej".