Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. Mt 28,20
Powołanie uczniów jest też moim powołaniem otrzymanym przy chrzcie. Kwestią do rozstrzygnięcia jest to, czy je przyjmuję i czy o nim pamiętam. No bo jak to? Bez doświadczenia nauczać innych? Czy ja jestem wystarczająco kompetentna? I jak niby mam sobie sama z tym poradzić? Zaraz też dostaję odpowiedź: „Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”. Jakie łatwe i trudne jednocześnie! Teorię znam, ale co z praktyką? Nie od dziś wiadomo, że najlepiej uczyć na przykładach. Okazuje się, że nie trzeba szkolnych ławek i nowoczesnego sprzętu, potrzeba tylko (i aż!) dobrej woli w codziennych sprawach, aby stać się skutecznym przykładem. Czy sumiennie wykonuję powierzone obowiązki w pracy? Czy stać mnie na to, żeby po sprzeczce jako pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę? Czy moja cierpliwość do otoczenia nie zmniejsza się wraz ze wzrostem zmęczenia? Czy znajduję czas na odpoczynek? Czy pamiętam o tym, żeby zapytać męża, jak mu minął dzień? Czy o każdym spotkanym człowieku myślę przede wszystkim z miłością, bez oceniania i przewracania oczami? Tysiąc drobnych rzeczy, pozornie błahych, ale składających się na spójną całość. Jak każdy nie zawsze świecę przykładem, ale zawsze mam się do kogo zwrócić o pomoc: w Eucharystii, w Ewangelii… On jest tam zawsze i czeka, żeby uzupełnić moje braki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Grajczyk