„Polska w homofobicznej czołówce UE!” - drą szaty w mediach. I co? Mamy przepraszać, że nie zwariowaliśmy?
„Gorzej niż w Polsce wśród krajów unijnych jest tylko na Litwie i Łotwie” – czytam w „Gazecie Wyborczej”. O co chodzi? Rating obniżyli? 500 plus odebrali? Bezrobocie wzrosło?
A guzik. Wszystko odwrotnie. Ale, proszę państwa: „Polska w homofobicznej czołówce UE”. Tako rzecze tytuł w gazecie. TVN też się tym przejął. „Polska uznana za jedno z najbardziej homofobicznych państw Unii Europejskiej” – płaczą tam. No i w „Newsweeku” też drą łamy, że „bliżej nam do Rosji i Białorusi niż krajów UE”. A czemu tak? A bo to „wynika z dorocznego badania ILGA-Europe, które bada poziom równouprawnienia osób nieheteroseksualnych”.
A co to takiego ta cała ILGA czy jak jej tam? Ano, to organizacja złożona z działaczy LGBTQI… (kolejne literki w realizacji), którzy badają, jak strasznie tu i tam są dyskryminowani geje, lesbijki, biseksualiści, transseksualiści (i co tam jeszcze wymyślą), i potem robią na ten temat raporty. Państwa i społeczeństwa, które już łyknęły ich retorykę, są tam chwalone, a pozostałe ganione. I to ganione w taki sposób, żeby ich obywatele poczuli wstyd, że tak odstają. Stąd te gadki o Rosji i Białorusi, tak jakby absolutnie wszystko, co tam się dzieje, było godne potępienia, a wszystko, co wymyślą na Zachodzie, było fajne jak Donald Tusk u stóp Angeli Merkel.
„Krzysztof i Grzegorz są ze sobą od 14 lat, ale w świetle polskiego prawa to osoby dla siebie zupełnie obce” – żalą się w „Wyborczej”.
No i co z tego, Krzysztofie i Grzegorzu, że jesteście razem? Gorsze rzeczy się ludziom zdarzają. Ale skoro tak fatalnie wybraliście, to przynajmniej nie domagajcie się specjalnego traktowania. Bo macie dokładnie te same prawa, co wszyscy inni – możecie, jako mężczyźni, poślubić kobiety i mieć z nimi dzieci. A że z jakichś powodów nie chcecie czy nie możecie? Nie wy jedni. Tak już jest na tym świecie, że ludzie podlegają ograniczeniom, chorobom, defektom. Jak kto nie ma wzroku, to pilotem F-16 nie będzie. No chyba że ktoś uzna to za dyskryminację i wymusi zmianę prawa, które na to zezwoli. Tyle że ktoś taki i tak prawdziwym pilotem nie będzie, podobnie jak i wy w tym waszym związku nigdy nie będziecie małżonkami. I nie będziecie też – w tym związku – ojcami (a tym bardziej matkami), choćby wam prawo do tego wszystkiego przyznał prezydent galaktyki.
Nie ma żadnego powodu, żebyśmy mieli kupować obłęd tylko dlatego, że gdzie indziej już nie tylko go kupili, ale sami go produkują i chcą zarabiać na jego eksporcie. Nie ma żadnego powodu, żeby wywracać porządek prawny, czyniąc go niezgodnym z prawem naturalnym tylko dlatego, że gdzieś już go wywrócili.
Nasze standardy nie są „bliskie Białorusi i Rosji”, tylko po prostu bliskie normalności. Jest jeszcze parę rzeczy do poprawienia, ale z Bożą pomocą wszystko się powoli zrobi.
W tym wszystkim w oczy rzuca się jednak straszny kompleks tych wszystkich naszych „postępowców”, którzy po bzdurnym, kompletnie tendencyjnym i perfidnym raporcie, robią z tego halo. Trochę godności, ludzie. Pozwalacie na obrażanie Polaków od homofobów, tylko dlatego, że uznajemy prawo naturalne, i jeszcze każecie wstydzić się nam, a nie tym, co obrażają. No cóż, widocznie tak macie. Ale to wasz problem. Ja się wstydził nie będę. Ja jestem dumny. Daliście mi do tego kolejny powód.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.