"Skargi i donosy w zasobie Archiwum Państwowego w Kaliszu" - wystawę online można obejrzeć na stronie internetowej instytucji. Najstarsza skarga z 1825 r. dotyczy nauczyciela, który bił uczniów. Najnowszą - z 2005 r. - napisał więzień, który na śniadanie zamiast szynki dostał kiełbasę.
Ekspozycja składa się z 25 dokumentów. Zgromadzone w kaliskim archiwum donosy dotyczą niemoralnego prowadzenia się, łapówkarstwa, nielegalnej działalności politycznej i zarobkowej.
"Pomysł przygotowania właśnie takiej wystawy zrodził się w trakcie codziennego przeglądania akt. Okazało się, że składanie skarg i donosów jest zjawiskiem powszechnym, zwłaszcza w aktach wytworzonych przez jednostki państwowe" - powiedziała PAP dyrektorka Archiwum Państwowego w Kaliszu Grażyna Schlender. Według niej składanie skarg i donosów wynika zazwyczaj z ludzkiego poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. "A przez niektórych przemawia zwykła zazdrość" - powiedziała.
Większość skarg i donosów na charakter anonimów, choć zdarzają się także podpisane nazwiskiem. Najstarsze są z 1825 r. "W 1825 roku do urzędu w Sulmierzycach trafiły skargi na nauczyciela, który bił dzieci aż do krwi i one bały się chodzić do szkoły" - powiedziała Schlender.
Wiele donosów dotyczy spraw natury obyczajowej. "Donos z 1927 roku do Urzędu Policyjnego w Pleszewie wskazuje, kto w mieście trudni się nierządem. Ktoś inny donosi, czyje córki prowadzą się niemoralnie" - podała przykłady dyrektorka.
W tym samym roku donosiciel prosił księdza proboszcza parafii w Pleszewie o interwencję w sprawie sąsiedztwa w kamienicy: "Lokatorka sprowadza sobie do mieszkania nieprzyzwoitych mężczyzn, od których odbiera pieniądze i różne nieprzyzwoite rzeczy z nimi wyrabia, a dziecko się temu przypatruje" - napisał anonim.
Dużo donosów wpływało do KW PZPR już od 1975 r. kiedy to Kalisz stał się stolicą województwa. "Doniesiono na lekarza, który publicznie opowiadał się za likwidacją prywatnej praktyki lekarskiej, a sam przyjmował ludzi za pieniądze oraz, że pobierał dodatek do pensji za rozłąkę z rodziną, mieszkając faktycznie w willi w Kaliszu" - powiedziała dyrektorka archiwum. Inny donos do komitetu z 1977 r. zarzuca kolejnemu lekarzowi łapówkarstwo: "A jak nie było pieniędzy, to ściągał ludziom obrączki z rąk, a na wsi kazał sprzedawać ziemię, krowy, konie, bo operacja i medycyna i dobra robota to kosztuje" - napisano w donosie.
Zdaniem Grażyny Schlender warto prześledzić wystawę, "bo czasami można się też pośmiać" - powiedziała. Jako przykład podała skargę więźnia z grudnia 2005 r., który poskarżył się, że na śniadanie zamiast szynki dostał kiełbasę kanapkową.
Wystawa jest dostępna na stronie www.archiwum.kalisz.pl