Były dyrektor z resortu gospodarki Jarosław Mąka nie pamięta, dlaczego przesyłając do sądu rejestrowego pismo informujące o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych, nie przekazano informacji o karalności szefa spółki Marcina P. - wynika z wtorkowego przesłuchania świadka.
Po tym, gdy resort gospodarki ustalił, że szef Amber Gold był w przeszłości karany, ministerstwo wykreśliło spółkę z rejestru domów składowych. W czerwcu 2010 r. minister gospodarki zawiadomił o tym m.in. sąd rejestrowy.
Jak wynika z raportu KSF o sprawie Amber Gold, w piśmie tym jako podstawę decyzji o wykreśleniu z rejestru podano artykuł ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, który mówi m.in., że organ prowadzący rejestr działalności regulowanej wydaje decyzję o zakazie wykonywania przez przedsiębiorcę działalności objętej wpisem, gdy przedsiębiorca złożył niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenie o spełnianiu warunków wymaganych do wykonywania takiej działalności.
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, dlaczego w piśmie skierowanym przez resort gospodarki do KRS nie zawarto informacji o karalności Marcina P., skoro w pismach do innych instytucji taka informacja była zamieszczana.
Świadek nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, mówił jedynie, że chodziło o najszybsze zawiadomienie sądu rejestrowego o wykreśleniu Amber Gold ze spisu domów składowych. "Nie przypominam sobie, byśmy to rozważali" - dodał.
Poseł Jarosław Krajewski (PiS) dopytywał, dlaczego "w sposób nieskuteczny poinformowano sąd rejestrowy", czyli dlaczego nie przesłano do sądu rejestrowego, wraz z decyzją o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych, także uzasadnienia tej decyzji, w którym była informacja o karalności Marcina P.
"Przekazaliśmy informację o wykreśleniu spółki Amber Gold z rejestru i powód. Tak jak w przypadku prokuratora, jeśli prokuratura potrzebowała dodatkowych informacji, zwróciła się do nas o ich nadesłanie" - odpowiedział świadek.
"Ale sąd rejestrowy ma również inne obowiązki, a jasne jest, że poinformowanie tego sądu przez resort gospodarki skutkowałoby zablokowaniem Marcinowi P. możliwości reprezentowania w organach spółki. Państwa informacja byłaby automatycznie zakończeniem funkcji prezesa zarządu (dla Marcina P.)" - mówił Krajewski i ocenił, że było to "zaniechanie".
Mąka powiedział, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. "Nie potrafię sobie przypomnieć" - dodał.
Na pytanie posła Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), czy ktoś umyślnie nie umieścił w piśmie informacji o karalności Marcina P., Mąka stwierdził, że nie potrafi odpowiedzieć, ale podkreślił, że jego zdaniem "działalność całego zespołu (w departamencie, którym kierował) była działalnością bezstronną". Oświadczył, że nie było żadnych nacisków.