Gdyby Bóg nie zamierzał reagować na nasze czyny pokutne, nie wzywałby nas na różne sposoby, żebyśmy pokutowali.
01.03.2017 11:23 GOSC.PL
Słowo „pokuta” w mózgu przeciętnego śmiertelnika mieści się w tym samym pudełku, co słowo „śmiertelnik” i parę innych, równie nieprzyjemnych. Śmiertelnik niechętnie tam zagląda, bo pokuta kojarzy mu się z niepowetowaną stratą, którą się dobrowolnie wybiera w miejsce czegoś pozytywnego i miłego. Pokuta to – w tej wersji – coś, czego ludzie nie lubią, ale lubi Bóg, więc jeśli jakiś desperat pokutę podejmuje, to po to, żeby zadowolić Boga.
Kto tak to widzi, niech zwróci uwagę na fakt, że ludzie odmawiają sobie bardzo wielu miłych rzeczy, żeby otrzymać w zamian to, co uważają za wartość. Czy wyciskanie z siebie siódmych potów na siłowni dla zachowania tężyzny lub odmawianie sobie ulubionych potraw dla zachowania linii to coś innego niż pokuta – tyle że światowa? Albo czy siedzenie po nocach nad książkami i rezygnacja z towarzyskiego życia, żeby otrzymać dyplom i zdobyć wymarzony zawód, to nie pokuta? Robi się coś trudnego, żeby później robić coś upragnionego, odmawia się sobie czegoś cennego, żeby zdobyć coś jeszcze cenniejszego.
– No dobrze, ale tu mamy coś za coś. A co człowiek zyskuje, gdy pokutuje?
Po pierwsze – owoce prawdziwej pokuty to korzyść nie tylko dla pokutującego, bo czyny pokutne służą wielu ludziom. W Ewangelii nie ma nic egoistycznego, każde dobro ma wymiar społeczny, nigdy nie zawęża się do jednej osoby.
Po drugie – jeśli pokuta jest szczera, a nie faryzejska, sam pokutujący odczuje, że jego serce staje się lekkie. To przecież sam Jezus powiedział: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych” (Łk 21,34).
Ciekawe, prawda? Wydawałoby się, że wskutek nadmiernego jedzenia i picia ociężały staje się żołądek, a tu słyszymy, że serce. No i te troski doczesne – nikomu to nie służy.
W takim razie post, modlitwa, jałmużna i inne czyny pokutne to sposób na ociężałość duchową (a przy okazji także i fizyczną). Pokuta uwalnia tych, za których się ją podejmuje, a jeszcze bardziej tych, którzy ją podejmują.
Setna rocznica objawień fatimskich to dobra okazja, żeby zmienić losy ludzkości. Nie ma w tym żadnej przesady. Pokazała to chociażby historia XX wieku. Okazało się, że nie zręczność polityków i nie potencjał militarny ostatecznie zdecydowały o kierunku wydarzeń. Te rzeczy nie ocaliły świata przed katastrofą dwóch wojen totalnych i przed panoszeniem się mrocznych ideologii – przed którymi Maryja ostrzegła właśnie w Fatimie. Liczne nieszczęścia mogły – i mogą także dziś – zostać oddalone, jeśli ludzie odwrócą się od swoich grzechów i będą pokutować.
Dobrze jest podjąć pokutę w konkretnej sprawie lub za konkretnych ludzi.
Dlatego przygotowaliśmy zestaw kilkudziesięciu najważniejszych dziś, naszym zdaniem, intencji, w których warto podjąć czyny pokutne. Dotyczą osób lub instytucji związanych z Kościołem, z Europą, z Polską, a także ludzi, którzy potrzebują szczególnej pomocy duchowej i materialnej. Jakie to konkretnie intencje? A to niespodzianka.
Ty otrzymasz jedną z tych intencji „z przydziału”. Prosimy, żebyś przez cały Wielki Post w tej sprawie ofiarował swoje umartwienia i modlitwy.
Wystarczy wejść TUTAJ i kliknąć przycisk „Biorę udział”.
Pokuta poruszy serce Boga – sam nas przecież do niej wzywa.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.