Polska szachistka podporządkowała się regulaminowi kobiecych mistrzostw w Iranie i grała w nakryciu głowy. Spotkała się za to z internetowym hejtem.
Wielu internautom nie podobała się postawa Moniki Soćko, szachistki reprezentującej Polskę. Krytykowali ją za uleganie organizatorom, za brak bojkotu imprezy i solidarności z irańskimi kobietami. Pojawiły się też oskarżenia o sprzedajność. Za założenie chusty podczas wizyty w Iranie krytykowana była niedawno także szwedzka minister ds. handlu. Krytyka zakrywania głowy przez kobiety odwiedzające Iran pojawia się dosyć często. Ale czy jest ona uzasadniona?
Każdy kraj ma prawo do decydowania o zasadach obowiązujących jego obywateli, w tym o dress codzie na oficjalnych spotkaniach państwowych czy imprezach publicznych (jakimi bez wątpienia są mistrzostwa sportowe). I szacunek dla tego kraju wymaga, aby obcokrajowcy, którzy go odwiedzają, do zasad się dostosowali. Szczególnie dotyczy to osób, które reprezentują nasz kraj. Bez względu na to, czy są to przywódcy polityczni czy sportowcy. Pokazują w ten sposób szacunek dla naszych zagranicznych partnerów, a nie swoje przekonania polityczne.
Monika Soćko nie musiała jechać na mistrzostwa do Iranu. Uczyniło tak kilka szachistek. Założenie chusty na głowę nie było żadnym manifestem światopoglądowym. I nikt nie powinien jej wyboru krytykować. Za to prawo do określenia dress codu podczas zawodów mieli irańscy organizatorzy, którzy zostali wybrani do organizacji mistrzostw przez światową federacją szachową. Jeśli ktoś uczestniczy w jakimś kraju w oficjalnych spotkaniach, w zawodach sportowych czy chociażby odwiedza go w celach turystycznych, powinien dostosować się do zasad w nim panujących. W końcu nikt nam nie każe robić interesów z Iranem.
Podczas spotkania z papieżem kobiety muszą być ubrane na czarno i nosić nakrycie głowy. Takie zasady nie wywołują większego oburzenia. Wiele krajów europejskich wprowadza ograniczenia w noszeniu hidżabów, motywując to względami bezpieczeństwa. Wchodząc do świątyń różnych wyznań, nawet w celach turystycznych, staramy dostosować się do zasad dotyczących nakrycia głowy lub jego braku. Witając się z Azjatami, jesteśmy skłonni zastąpić uścisk dłoni skłonem. W Indiach raczej nie zjemy wołowiny. Na spotkaniu z muzułmanami jesteśmy skłonni do rezygnacji z alkoholu. Dlaczego w związku z tym czepiamy się zakrywania głowy przez kobiety na szachowych mistrzostwach świata w Iranie?
Sami sprzeciwiamy się narzucaniu Polsce pewnych regulacji, godzących, naszym zdaniem, w nasze wartości i tradycje. Nie zgadzamy się np. na traktowanie zawartych za granicą związków pomiędzy osobami tej samej płci jako małżeństw. Obywatel kraju, w którym legalne jest wielożeństwo, miałby pewnie w Polsce problem, jeśli przyjechałby z kilkoma żonami. Dlaczego więc Iran nie miałby mieć prawa żądać od obcokrajowców dostosowania się do prawa o nakryciu głowy? W końcu takie regulacje są jego wewnętrzną sprawą, a dostosowanie się do nich ma miejsce tylko w czasie obecności w tym kraju.