Niech mi wybaczą rodzice i wszyscy bliscy Heleny Kmieć, młodej Polki zamordowanej w Boliwii. Bez jej śmierci nie moglibyśmy po raz kolejny zobaczyć pięknej twarzy polskiego Kościoła.
Helena Kmieć była piękną, znakomicie wykształconą młodą dziewczyną. Nie tylko otwartą na świat, ale łaknącą świata. Dwa lata liceum spędziła na stypendium w Leweston Schoool w Sherborne w Wielkiej Brytanii. W Polsce studiowała inżynierię chemiczną w języku angielskim. Uczyła się śpiewu solowego. Pracowała jako stewardesa. A z przyjaciółką wymieniały się takimi myślami: „Mówiłyśmy o życiu i o śmierci. Zgodnie stwierdziłyśmy, że najpiękniejsza śmierć to śmierć w służbie Panu Bogu”. Pan Bóg pozwolił jej tak umrzeć. Na pół roku pojechała jako wolontariuszka misyjna do Boliwii, gdzie zginęła od ciosów zadanych nożem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.