Człowieku, jaki z ciebie mężczyzna? Ślubowałeś? To bądź wierny tej, której ślubowałeś i temu, co ślubowałeś!
Nawet jeśli Twoja żona okazałaby się nie wiem jaką zmorą (w co wątpię, bo najczęściej jest tak, że po prostu mężczyźni nie potrafią lub nie chcą o nie się należycie zatroszczyć, czyli kochać, nie wg własnych wyobrażeń o miłości, ale tak, żeby żony czuły się kochane) to i tak Ciebie to nie zwalnia z przysięgi. Nawet, jeśli Twoja żona by od Ciebie odeszła lub Cię zdradziła, to Tobie to nie daje prawa do tego, by szukać pocieszenia (nie oszukujmy się!) innej, lepszej, pełniejszej (co za bzdury!) miłości. Mało tego, jeśli zaczynasz zdobywać inną kobietę, niezależnie od tego jak słodkie i niewinne by to było, to wiedz, że nie masz prawa do jej serca, a jeśli je zdobędziesz, to jesteś zwykłym złodziejem. Tę biedną duszę, której ciało będziesz przytulał i całował, mówiąc jej, że ją kochasz, narażasz na piekło, bo tak mówią słowa Pisma, a nie ja. Jasne, Bóg jest miłosierny, ale żeby miłosierdzie przyjąć, trzeba najpierw odrzucić grzech. Nie da się być przylepionym do grzechu, zakłamywać go tysiącem szlachetnych tłumaczeń, opowieściami o skomplikowanym życiu, odpowiedzialności itd. i jednocześnie przyjąć miłosierdzie. Nie okłamuj samego siebie. Ślubowałeś innej kobiecie, Twojej żonie. Wziąłeś na świadków przysięgi Boga samego, wszystkich Świętych, Kościół, wasze rodziny i teraz co? Masz honor? Przed Bogiem nadal jesteś odpowiedzialny za swoją prawdziwą żonę i za jej zbawienie. Nigdy nie wolno Ci z tego zrezygnować. Nigdy nie wolno Ci przestać być wiernym. A jeśli, biedaczku, "nie umiesz być sam" to może znak, że trzeba wreszcie dorosnąć? Że trzeba wreszcie przestać kręcić się wokół samego siebie? Jeśli naprawdę uczciwie pragnąłbyś dobra innej kobiety, to NIGDY nie zrobiłbyś niczego, co by mogło skłonić jej serce ku Tobie. Bo miłość to nie jest napad kosmitów na bezbronnego człowieka ("to uczucie tak niespodziewanie wybuchło", "sam nie wiem, jak to się stało" itp.), ale, jak napisał św. Augustyn, "wybór miłości i wierność wyborowi". Wierność - rozumiesz? Zatem jeśli jesteś mężczyzną, to bądź wierny, bo kim jest mężczyzna, jeśli nie potrafi lub nie chce być wiernym swojej przysiędze?
Powyższy tekst stanowi nawiązanie do "Listu do kobiety, która związała się z żonatym mężczyzną". Tamten list był skierowany do prawdziwej osoby, dlatego tożsamość autora pozostała znana tylko redakcji. List "Do mężczyzny..." jest odpowiedzią na sugestię zawartą w komentarzu czytelnika, aby taki tekst powstał.