PiS zaapelował w czwartek do PO o odcięcie się od słów europosła Janusza Lewandowskiego dotyczących sytuacji w Aleppo i na ulicach Warszawy. Lewandowski powiedział w środę w Strasburgu, że "PE jest w gorączce wyborczej, patrzy na Aleppo i powinien patrzeć na ulice Warszawy".
"Trzeba ponosić elementarną odpowiedzialność za słowa. Nie można tego rodzaju figur retorycznych wygłaszać. Apelujemy do PO o zdecydowane odcięcie się od tej wypowiedzi" - powiedział na porannej konferencji prasowej w Sejmie Michał Dworczyk (PiS).
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek powiedziała, że chce uzyskać odpowiedź opozycji, jak odniosą się do apelu liberałów i skrajnej lewicy w PE, by nałożyć na Polskę sankcje w myśl art. 7 traktatu UE. "To gra polityczna wykorzystywana przeciwko polskiemu rządowi" - podkreśliła Mazurek.
W środę po południu Parlament Europejski debatował o sytuacji w Polsce. Liberałowie, Zieloni i socjaliści w PE zaapelowali do Komisji Europejskiej o podjęcie kolejnych kroków w prowadzonej wobec Polski od stycznia procedurze w sprawie praworządności i uruchomienie artykułu 7. traktatu UE. Pozwala on na sankcje wobec kraju członkowskiego za naruszanie zasad demokracji, w tym zawieszenie prawa głosu. Sankcje wymagałyby jednak jednomyślnej zgody przywódców państw UE.
Na wcześniejszej konferencji prasowej europosłów Platformy Obywatelskiej i PSL w europarlamencie w Strasburgu Janusz Lewandowski powiedział, że "Parlament Europejski jest w gorączce wyborczej, patrzy na Aleppo i powinien patrzeć na ulice Warszawy".