...Bo za POstępową i Nowoczesną idą w bój.
Dziennikarz „Faktów” TVN zadał Ryszardowi Petru pytanie: „Czy pogodziliście się z likwidacją gimnazjów?”. Szef Nowoczesnej odpowiedział tymi słowy: „Dziękuję za to pytanie, liczyłem na to, że pan to pytanie zada. Myśmy z panem redaktorem tak się umówili…”.
Cóż, w ogóle cała awantura wokół reformy szkolnictwa wygląda na umówioną. Jeszcze niedawno sondaże wskazywały na to, że społeczeństwo akceptuje likwidację gimnazjów, a tu nagle histeria i bicie na alarm, bo nasze dzieci ucierpią. Nauczyciele zrzeszeni w postkomunistycznym Związku Nauczycielstwa Polskiego, pobudzeni głęboką troską o edukację i o swych wychowanków, jeżdżą do Warszawy na manifestacje przeciw likwidacji gimnazjów. Przewodzi im szef związku Sławomir Broniarz, który przed laty szedł na czele protestów przeciw… wprowadzeniu gimnazjów.
A co to, zmiana poglądów? Nie, poglądy zawsze te same: lewicowe. Cokolwiek by się działo, lewica ideologiczna zawsze ma jeden kierunek – polityczne słuszniactwo, wyznaczane kiedyś przez władzę ludową, a teraz przez „autorytety” z Brukseli, Berlina i Czerskiej. A ZNP, nie łudźmy się, nie jest żadną apolityczną strukturą, lecz walczącym ramieniem „autorytetów”.
Jak widać KOD niejedno ma imię, ale wspólny mianownik: troska o niezakłócony marsz ku dziejowemu postępowi.
Nie twierdzę oczywiście, że tylko członkowie ZNP i stronnicy PO oraz N są przeciwnikami reformy szkolnictwa. Nie twierdzę także, że wszyscy nauczyciele biorący udział w protestach, robią to po to, aby PO i N rosły w siłę i żyły dostatniej. Wielu z nich to uczciwi pedagodzy, szczerze przekonani, że reforma nie będzie dobra. Twierdzę natomiast, że organizatorom protestów ZNP w ogóle nie chodzi o szkolnictwo. Argumenty są tam dobierane do celu, a celem jest wyłącznie obalenie władzy. Rzecz jasna to też jest dozwolone, ale ci, którzy kupują ZNP-owską retorykę z dobroci serca swego, wierząc, że chodzi tu o dobro dzieci, powinni wiedzieć, że niekoniecznie o to chodzi.
Ja osobiście, jako ojciec, jestem systemem szkolnym żywo zainteresowany, a jednak nie jestem przywiązany ani do opcji gimnazjum, ani do ośmioklasowej podstawówki. Myślę, że nie ma to dużego znaczenia. Natomiast ma dla mnie ogromne znaczenie to, kto ma wpływ na wychowanie moich dzieci w szkole. A władza ma ogromny wpływ. Za poprzedniej ekipy drżałem, widząc, jak wokół szkoły zaciska się pętla genderystów, demoralizatorów seksualnych i innych „postępowców”. Od roku – mimo wszelkich wad obecnej ekipy – nie drżę, wiem, że na razie moje dzieci są względnie bezpieczne. I wiem też, że nagłe wzmożenie edukacyjnej troski pana Broniarza i jego ideowych mocodawców zmierza do przywrócenia sytuacji, w której moralne bezpieczeństwo polskich dzieci może zostać ponownie ciężko narażone.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.