I co z tego, że świat się wścieka po porażce Clinton? A to świat taki nieomylny?
09.11.2016 12:44 GOSC.PL
Więc jednak, wbrew krążącym po Polsce prognozom, to nie Kosiniak-Kamysz z PSL wygrał wybory w USA. Według opinii większości Polaków, jak się zdaje, pan Dżuma wygrał z panią Cholerą. Albo pan Cholera z panią Dżumą, jak kto woli.
Ja jednak sądzę, że z dżumą (lub cholerą) wygrało obustronne zapalenie płuc. Czyli jednak lepiej. Z tego można wyjść. To może pójść w lepszą stronę. Gdyby wygrała Hillary Dżu… Clinton, lewicowi inżynierowie społeczni byliby zachwyceni tak, jak Berlin, Paryż i Bruksela byli zachwyceni Platformą Obywatelską. Ale właśnie to świadczy na korzyść Trumpa, bo jakoś tak się składa, że ilekroć gdzieś wygrywają faworyci politycznego słuszniactwa, zawsze tam potem sypią się fundamenty prawa naturalnego. A że Ameryka mocarstwem jest, to jej eksperymenty społeczne skutkują nawet na Papui-Nowej Gwinei. Dwie kadencje Obamy to już absolutnie wystarczy. Przykład: przed Obamą dwie trzecie Amerykanów było przeciw pomysłowi „małżeństw” homoseksualnych, a teraz, u końca jego drugiej kadencji już tam mają te „małżeństwa”. Gdyby teraz jeszcze władzę objęła Clinton, toby już tam chyba szympansy mogły szykować stroje ślubne.
Wbrew potocznemu przekonaniu, to właśnie sprawy moralne mają zasadniczy wpływ na życie społeczeństw. Bill Clinton napisał sobie nad biurkiem „Gospodarka, głupcze”, a pod biurkiem zabawiał się z Moniką Lewinsky – i co? Zdaje się, że bardziej mu to bycie głupcem wyszło niż gospodarzenie. A co ludzi zgorszył, to zgorszył. Bo, jak powiedział klasyk Petru, „głowa psuje się od góry”.
Osiem lat temu, po zwycięstwie Obamy „wszyscy” się zachwycali. Nawet pokojowego Nobla mu dali „na zachętę”. Zupełnie inaczej świat reagował, gdy przed laty wygrywał Ronald Reagan. Rozpacz, rwanie szat, pojękiwanie, że aktor, że stary, że coś tam. A jednak to właśnie Reagan stał się filarem porządku światowego i – obok Jana Pawła II – sprawcą upadku żelaznej kurtyny. Jakoś widać, że opinie „pierwszego obiegu”, towarzyszące ważnym wyborom politycznym, często są odwrotne od wartości opiniowanego.
Jasne, że Trump nie jest Reaganem. Daleko mu do niego. Jasne, że nie jest wzorem moralności i że jest nieprzewidywalny – ale chyba lepszy nieprzewidywalny od takiego, który gwarantuje pogorszenie sytuacji. Chory na dżumę za wiele szans nie ma, chory na zapalenie płuc szanse ma spore.
Franciszek Kucharczak