Ryzyko wystąpienia depresji u kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną wzrasta do ponad 300 procent.
Naukowcy z Danii przeanalizowali historie medyczne 1 061 997 duńskich kobiet od 1995 do 2013 roku. Wykryli, że niektóre formy antykoncepcji podwajają wskaźnik zachorowań na depresję u stosujących je dziewcząt, a odsetek tych, które muszą potem stosować antydepresanty, potraja się.
"Zdaliśmy sobie sprawę, że poza pewnymi udogodnieniami hormony używane w antykoncepcji mogą mieć również skutki uboczne. Jednym z nich jest depresja" - powiedział jeden z autorów badań, dr Øjvind Lidegaard, profesor położnictwa i ginekologii na uniwersytecie w Kopenhadze.
Nastolatki, które stosowały pigułki hormonalne zawierające progesteron, były dwukrotnie bardziej narażone na depresję w przyszłości niż ich rówieśniczki, które nie brały pigułek. Szczególnie podatne na zmiany nastroju są młode dziewczęta w wieku 15-19 lat.
Jednak ryzyko wystąpienia depresji jest spowodowane nie tylko stosowaniem pigułek, ale także używaniem plastra i wkładek domacicznych. Kobiety, które używają innych środków zapobiegania ciąży poza ustną antykoncepcją, są trzy razy bardziej narażone na depresję. Wbrew pozorom to właśnie plaster i wkładka domaciczna są uznawane za najbardziej niebezpieczne. Ryzyko wystąpienia depresji w wypadku stosowania tych środków wzrasta wśród badanych dziewcząt do 310 proc., a przy używaniu wkładek - do 320 proc.
Co ciekawe, ryzyko pojawienia się depresji, zmian nastroju, a wraz z tym sięgnięcia po antydepresanty, pojawia się u kobiet już po pół roku stosowania antykoncepcji.
Wśród innych skutków ubocznych stosowania antykoncepcji badacze wymienili także ryzyko powstawania: zakrzepów, raka szyjki macicy, raka piersi, raka wątroby, a także zaćmy.
lk /LifeSiteNews