Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać o wiele rzeczy. Łk 11,53
Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie:
«Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. Zatem dajecie świadectwo i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.
Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a niektórych z nich zabiją i prześladować będą. Tak na to plemię spadnie kara za krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia.
Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli».
Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go pochwycić na jakimś słowie.
Wypytywanie… Nic w tym złego. Ktoś chce dowiedzieć się czegoś więcej i dopytuje, docieka. Tak, nic w tym złego, jeśli celem wypytywania jest podążanie, ba, choćby i próba (trafiona czy nie, udana czy nie – to inne kwestie) podążania ścieżką, o której sądzi się, że prowadzi do prawdy. Ale pozostaje także inna możliwość – wypytywanie, o którym naucza erystyka, które wykorzystuje sofistyczne chwyty. Wtedy niszczy się przeciwnika, jeśli nie w jego własnych oczach, to na pewno w oczach postronnych słuchaczy. To nie tylko wystarczy, ale to więcej – jest przecież jedynym celem, bo jaki ma być cel inny, jeśli jest się przekonanym o tym, że prawdy nie ma, a nawet jeśli prawda by była, to jest w najlepszym razie nieistotna. W nieco tylko gorszym ujęciu – prawda szkodzi, po prostu. Warto wtedy zadać pytanie: komu szkodzi prawda? I dlaczego ma niby szkodzić nawet choćby tylko próba dotarcia do niej?
Krzysztof Łęcki