Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości. 2 Tm 1,7
Niecałe trzy lata temu bałam się o życie dziecka. W tym trudnym czasie Bóg był blisko. Kiedy uznałam, że nic nie zależy ode mnie, pozostało całkowicie Mu zaufać. Od Niego przyszło umocnienie. Jako żona i matka poznałam też inny lęk. Lęk przed własną słabością, upadkiem i jego konsekwencjami. Lęk przed powstaniem i rozpoczęciem na nowo. Bo znowu nie dałam rady, znowu swoją postawą skrzywdziłam tych, którzy zostali mi powierzeni. O ile w chwili zagrożenia łatwiej jest w bezradności wyciągnąć ręce po pomoc, w grzechu i słabości Bóg wydaje się odległy i milczący. Jednak choć diabeł stara się na wszelkie sposoby podtrzymać w nas ducha bojaźni, tak by wyrządzone przez nas zło przesłoniło nam Boga, to właśnie w naszych upadkach jest On najbliżej, mocniejszy od grzechu, naszej słabości, naszego mniemania o sobie, naszego lęku. Panie, szanując moją wolność, cierpliwie czekałeś, aż przestanę walczyć w samotności i polegać na własnych siłach. Dziękuję Ci za ducha mocy i miłości, za dotknięcie serca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Lis